...ani w Merlinie, ani w Selkarze, ani w Gandalfie... Trudno, na szczęście jeszcze kilka księgarni zostało, mam też na półce parę zaległych lektur. Nie kupuję też książek wydawnictwa Vocatio ani Pojednanie. I gorąco namawiam do przyłączenia się do bojkotu.
Bojkot trwa, dopóki księgarnie nie wycofają ze sprzedaży książek-poradników dla rodziców – na razie znamy cztery – które wśród metod wychowawczych polecają bicie dzieci. Niestety, są to książki wydane przez wydawnictwa chrześcijańskie. Nie znaczy to, że bojkotujemy chrześcijaństwo. Jako chrześcijanka raczej wstydzę się, że takie metody łączy się z katolickim wychowaniem.
Fragmenty tych książek pojawiły się już w wielu miejscach, ale z komentarzy wynika, że powtarzania nigdy dość, więc jednak zacytuję:
1. "Wychowanie dziecka wg Pisma Świętego", J. Richard Fugate, wydawnictwo Pojednanie, 2008
Artykuł o książce
Cytat:
"Niektóre dzieci mają bardzo wrażliwą skórę, na której bardzo łatwo pojawiają się pręgi. Rodzice nie powinni przesadnie troszczyć się, jeżeli takie drobne obrażenia będą miały miejsce w rezultacie stosowania kary cielesnej. Jest to rzecz normalna. Rodzice powinni jednak uważać, aby stosowanie rózgi nie było przesadne i żeby wielkość rózgi była rozsądna. Wywołanie pręg na ciele dziecka nie jest celem kary cielesnej, lecz rodzice powinni realistycznie spodziewać się, że będzie to konieczny produkt uboczny buntu."
2. "Dzieci i wychowanie. Pytania i odpowiedzi", James Dobson, Oficyna Wydawnicza Vocatio, 2000
Artykuł o książce
Cytat:
"Jak długo, według pana, można pozwolić dziecku płakać po tym, jak zostanie ukarane lub dostanie lanie? Czy istnieje tu jakaś granica?
Owszem, przynajmniej ja tak sądzę. Dopóki wraz ze łzami uwalniają się prawdziwe emocje, pozwólmy im płynąć. Płacz jednak dość szybko zmienia charakter. To, co było wyrazem wewnętrznego bólu, staje się po chwili bronią, narzędziem protestu, mającym na celu ukaranie przeciwnika. Szczery płacz trwa zwykle około dwóch minut, choć zdarza się, że i pięć. Po tym czasie dziecko już tylko użala się nad sobą. Zmianę tę łatwo rozpoznać po tonie i nasileniu głosu. Ja zwykle w takich sytuacjach żądałem od syna, żeby przestał, proponując mu w przeciwnym razie jeszcze odrobinę tego, co go skłoniło do płaczu."
3. "I kto tu rządzi? Poradnik dla sfrustrowanych rodziców", Robert Barnes, Oficyna Wydawnicza Vocatio, 2010
Artykuł o książce
Cytat:
"Podszedłem do jego łóżka i powiedziałem spokojnym głosem:
– Zaraz wrócę, Robey.
Wiedział, że oznacza to, że idę do kuchni po drewnianą łyżkę. Gdy wróciłem, dałem mu tą łyżką klapsa, odłożyłem ją i powiedziałem:
– Czemu tatuś musiał to zrobić, skarbie?
– Bo wyszedłem z łóżka – padła odpowiedź przez łzy.
Zgadza się, Robey. Nie znoszę tego robić, ale kocham cię, i jeśli mnie nie słuchasz, to zmuszasz mnie do tego. Proszę, nie bądź więcej nieposłuszny."
4. "Klucz do serca twojego dziecka", Gary Smalley, wydawnictwo Pojednanie, 2006
Artykuł o książce
Cytat:
"Sprawiaj lanie aż do złamania woli
Bardzo ważne jest, byśmy nie sprawiali dzieciom lania w gniewie lub zdenerwowaniu, nawet jeśli oznacza to odejście na kilka minut, by ochłonąć. Musimy poświęcić trochę czasu, by okazać dzieciom miłość, ale musimy też dawać do zrozumienia, że lanie będzie trwało dotąd, aż zrozumieją, że nie żartujemy."
O książkach pisał też Tygodnik Powszechny.
Więcej można poczytać na FB.
Kary fizyczne, bicie, rózgi i baty towarzyszyły naszej cywilizacji od tysięcy lat. Były wszędzie tam, gdzie pojawiała się zależność, panowanie, hierarchia i uważano je za nieodłączny atrybut władzy. Pan bił swoich poddanych i niewolników, mężczyźni bili kobiety, nauczyciele bili uczniów, uczniowie bili młodszych uczniów, mistrzowie bili czeladników, a rodzice bili dzieci. Być może konserwatyści byliby zachwyceni powrotem takiego porządku (pod warunkiem, że byliby „na górze”), ale na szczęście nie ma on już racji bytu. Świat się zmienia. Już się zmienił. Bicie dzieci jest przestępstwem, jest też (wreszcie!) w naszym kraju zabronione prawem. Niektórymi z powyższych książek zajmuje się już prokuratura.
Oczywiście pojawiają się oburzone głosy - „klaps to nie bicie!”, „trzeba odróżnić bicie i maltretowanie dziecka od zwykłego, wychowawczego klapsa!”. Czym jest klaps? Czym jest bicie? Gdzie zaczyna się maltretowanie? Otóż klapsa od bicia odróżnić się nie da. Szczególnie nie jest w stanie ich odróżnić rodzic przekonany o swojej wychowawczej misji, wszystko jedno, czy robi to w złości, czy na zimno, zmówiwszy przedtem modlitwę. „Klapsem” może być lekkie klepnięcie, a może być regularna chłosta rózgą na gołe ciało, aż do powstania pręg. Tak właśnie zresztą definiują „klapsa” zacytowane poradniki. „Klapsy”, jak każda przemoc, mają tendencję do eskalacji.
Zachęcam do poinformowania wymienionych księgarni (i innych, w których sprzedają się książeczki-potworki) o bojkocie, na przykład za pomocą takiego krótkiego, miłego liściku:
Uprzejmie proszę o wycofanie ze sprzedaży książek Oficyny Wydawniczej Vocatio "I kto tu rządzi? Poradnik dla sfrustrowanych rodziców" oraz "Dzieci i wychowanie. Pytania i odpowiedzi". Książki te zachęcają do bicia dzieci – rózgą, drewnianą łyżką lub pasem, aż na skórze dziecka powstaną pręgi, aż przestanie ono płakać. Bicie dzieci jest przestępstwem, a książki te namawiają do przestępstwa, ukazując je jako normalną metodę wychowawczą. Dopóki książki te nie znikną z półek Państwa księgarni, nie będę w niej nic kupować, będę też namawiać do bojkotu moich znajomych.
Jestem w szoku!!! Naprawdę, nie miałam pojęcia, że takie książki mogły zostać wydane, a tym bardziej udostępniane na rynku polskim... .
OdpowiedzUsuńJa też przyłączam się do "bycia w szoku". Przez myśl mi nie przeszło, że w cywilizowanym kraju, w czasach podobno również, mniej albo bardziej, ucywilizowanych publikuje się dalej takie treści.
Usuńhttp://www.shantala.pl/mama/RoyLessin-lanie_dzieci.html
OdpowiedzUsuńpolecam do przeczytania ten list. Wprawdzie można by powiedzieć, że to już skrajność, ale myślę, że dobrze ukazuje skutki bicia, nawet spowodowanego tym, że ' ja dostawałem klapsy i nic mi nie jest'.
Zaniemówiłam:
OdpowiedzUsuń"Podszedłem do jego łóżka i powiedziałem spokojnym głosem:
– Zaraz wrócę, Robey.
Wiedział, że oznacza to, że idę do kuchni po drewnianą łyżkę. Gdy wróciłem, dałem mu tą łyżką klapsa, odłożyłem ją i powiedziałem:
– Czemu tatuś musiał to zrobić, skarbie?
– Bo wyszedłem z łóżka – padła odpowiedź przez łzy."
Przecież to się niczym nie różni od jakiejś mocnej sceny psychopatycznej przemocy i kontroli -> "musiał to zrobić"? Chciał to zrobić, a nie musiał!
A zobacz sobie cytaty w artykule z Tygodnika Powszechnego. Tam to dopiero są sceny jak z filmu grozy.
OdpowiedzUsuńJestem mamą dwójki dzieci, więc rozumiem wasze bycie w szoku. W naszym domu nie ma mowy byśmy na dziecko rękę podnieśli. Jednak myślę, że w tym przypadku powinniśmy trochę ochłonąć i kierować się rozsądkiem. Owszem, książki wołają o pomstę do nieba (tym bardziej, że są to o zgrozo wydawnictwa katolickie!) ale to książki. Przecież empik i inne księgarnie nie mogą ponosić odpowiedzialności za ich treść. To, że te pożal się boże poradniki są na półkach nie jest równoznaczne z aprobatą empiku dla kar cielesnych. Wedłg mnie zbyt upraszczacie sprawę. Jeśli już, zarzuty powinny być kierowane pod właściwym adresem, tzn. do wydawnictwa, albo autorów.
OdpowiedzUsuńJennefer, do wydawnictw oczywiście też piszemy. Tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://stopklapsom.pl/ksiazki-nie-do-bicia
...znajdują się formularze, za pomocą których można wysłać listy do wydawców (można użyć gotowej treści lub wpisać własną). Można też napisać do Rzecznika Praw Dziecka, który już kilka tygodni temu obiecał zająć się tą sprawą (po jego interwencji dwie podobne książki zostały wycofane ze sprzedaży).
Bojkot księgarni to tylko jedno z działań, zresztą jest to moja prywatna inicjatywa. Uważam, że nie tylko wydawca, ale również sprzedawca książek odpowiedzialny jest za rozpowszechnianie takich bzdur. Księgarnia może wycofać książkę ze sprzedaży, były już takie przypadki.
A gdyby te książki zachęcały czytelników do seksualnego wykorzystywania dzieci, również uznalibyśmy, że mogą leżeć na półkach księgarni? To takie samo przestępstwo jak kary cielesne.
O ile zgadzam się z tobą co do kwestii bicia i zgłoszenia naruszeń przez wydawnictwa, to już do bojkotowania księgarni mam inne zdanie. Rozumiem, że te poradniki są szkodliwe, ale w moim mniemaniu tylko potencjalnie bo mało kto weźmie je do ręki. Człowiek zdrowy na umyśle rzuci taki chłam w kąt i najdalej za miesiąc dwa o niej zapomni. Nie utożsamiałabym tak bardzo treści ze sprzedażą bo sprzedawcy się pod tym nie podpisują. Myślę, że to trzeba wyraźnie rozgraniczyć.
OdpowiedzUsuńAle… Nie palmy średniowiecznego stosu. Księgarnie przecież nie mogą wydawać opinii i decydować, czy dana książka jest zgodna z polskim prawem. Może warto ugryźć to z innej strony.. Z tego co się orientuję jeśli pojawiają się podejrzenia, że dana książka namawia do przemocy wobec dzieci to można i właściwie trzeba zgłosić to do prokuratury. Tam już się odpowiednio zajmą całą sprawą no a ich decyzja będzie miała większą moc niż nasze pokrzykiwania. Choć swoją drogą, petycje też podpiszę.
Pierdu, pierdu. Od tego waszego oświeconego wychowania dzieci są tak fatalne, jak nigdy w historii. Więcej tych światłych poglądów, więcej, jeszcze więcej...
OdpowiedzUsuń