sobota, 14 maja 2016

Szparagi nad Wisłą :-)

Kto nie dotarł, kto przestraszył się porannego deszczu, może żałować :-) Wcale nie padało, było ciepło, przyjemnie, ptaki śpiewały, głogi pachniały oszałamiająco, a przyroda nadwiślańska odkryła przed nami parę sekretów... Storczyków nie znaleźliśmy, ale dzikie szparagi - owszem, po przejściu naszej grupy niewiele z nich zostało. Była też waleriana (czyli kozłek) o zapachu tabletek na uspokojenie, dzika marchew pachnąca marchwią, bardzo czosnkowy czosnek kątowy, wyczyniec - lisi ogonek, bluszczyk kurdybanek do zupy i wiele, wiele innych... Nad Wisłą spacerowała sieweczka i czapla, na konarze w rzece siedziała rybitwa, rozmawialiśmy o roślinach i ptakach, oszyjkach, okrajkach i łęgach, o cennej Puszczy i złym ministrze, o mokradłach, torfowiskach i torfie, o chronionych siedliskach i gatunkach inwazyjnych, o restytucji łąk...

Dziękuję za wspaniałe towarzystwo i dobrą energię :-) Na pewno będzie powtórka.

Zdjęcia - Małgorzata Michałkow, bardzo dziękuję!

Kwitnące głogi - dobre na serce :-)

Zapach kozłka lekarskiego, czyli waleriany

Kwitnie żywokost

Na czosnku kątowym pająk kwietnik pożera koziułkę :-)

Rybitwa i kaczki

Okazało się, że nawet w nadwiślańskich łęgach zdarzają się kłody piastunki (ta piastowała małe dęby)...


Następny warszawski spacer może w lipcu na Golędzinowie? 

Dzika kuchnia w Ochli

Fotorelacja z warsztatów dzikiej kuchni w Muzeum Etnograficznym w Ochli - było super. Dwie grupy, pierwsza mniej liczna, druga - gdy ludzie podpatrzyli, co robimy - po prostu tłumna :-) Miejsce jest wymarzone do zbierania i gotowania dzikiego zielska - zróżnicowane, bogate w gatunki środowisko (las liściasty, żyzne przychacia i przypłocia, strumień i okolice, łąka...), no i sąsiedztwo pięknych, starych chat, pozwalające poczuć się jak na dawnej wsi... choć pewnie kiedyś kury, kaczki i wszelkie inne wiejskie stworzenie nie zostawiało przy chatach aż tyle smakowitej zieleni i na poszukiwania trzeba byłoby odejść parę kroków dalej.

Było tak:









Wszystkie zdjęcia: Wiesława Biernacka, bardzo dziękuję! :-)

Jeśli ktoś jeszcze chciałby wtajemniczyć się w sekrety dzikiej kuchni, zapraszam w najbliższym czasie na warsztaty dzikiej kuchni (w tym gotowanie na ogniu) w okolicach Zielonej Góry i Puszczykowa! Bardzo proszę o przekazanie tej informacji wszystkim potencjalnie zainteresowanym.

poniedziałek, 9 maja 2016

Sucho

9 maja 2016 o godz.17.45 pierwszy raz w Kosieczynie przeszła burza pyłowa.

Byłam w domu. Nagle usłyszałam szum wiatru i stukanie w szyby. Zrobiło się ciemno. Pomyślałam, że może wreszcie ulewa... ale nie padało. Za oknem widać było gęstą mgłę. Jednocześnie wiatr przyginał drzewa do ziemi... To było bardzo, bardzo dziwne... Nie wiedziałam, co się dzieje...

I przypomniałam sobie o kozie przywiązanej na pastwisku.

Pobiegłam. Spotkałam mamę uciekającą do domu z praniem.

- Burza pyłowa!

Ledwo wyszłam na dwór, już miałam oczy, usta i gardło pełne pyłu. Piasek trzeszczał mi w zębach. Kozę na pastwisku ledwo było widać, jak w gęstej mgle... ale jednocześnie bardzo mocno wiało. Koza miotała się, przestraszona. Wiatr podrywał kolejne tumany kurzu z całych hektarów nagich pól, na których nie wzeszła jeszcze kukurydza. Słońce zamieniło się w szary krążek.

Po kilku minutach powietrze było już czyste. Tylko pył w oczach i w nosie, uczucie wszechobecnego kurzu na ubraniu, na skórze przypominało, co się przed chwilą wydarzyło...

Spotkałam sąsiada, wrócił właśnie z położonego kilka kilometrów dalej Zbąszynka, podobno tam było tak samo. Ludzie na ulicach przerażeni chowali się po bramach.

* * * * * *

Jest potworna susza. W tym roku na wiosnę trochę popadało, ale po ekstremalnie suchym ubiegłym roku i bardzo suchej, bezśnieżnej zimie niedobory w glebie są ogromne i musiałoby padać przez wiele tygodni, żeby te niedobory nadrobić. Suszę widać wszędzie na polach, widać w dolinach rzek, widać na trawniku sąsiada, widać też w moim ogrodzie. Ludzie podlewają, oczywiście wodą wodociągową, tą najcenniejszą, na wagę złota - pitną, której też jest coraz mniej i której pewnego dnia zabraknie. Coraz częściej wysychają studnie i źródła.

Tymczasem Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolskim dostała w tym roku ponad 150 wniosków od lokalnych Zarządów Melioracji i Urządzeń Wodnych. Dotyczą one kolejnych melioracji, budowy, konserwacji i odmuleń rowów, jednym słowem - działań osuszających, bo chociaż melioracje oznaczają poprawę stosunków wodnych, to jednak w większości przypadków wiążą się z odwodnieniami tego, co choćby okresowo zalane czy podmokłe. Te 150 wniosków to wnioski wyłącznie z obszarów chronionych - tylko te "przechodzą" przez RDOŚ. Na pozostałych terenach nie ma nad tym żadnej kontroli. Na Leniwej Obrze wszystkie jazy otwarte. Ostatnie krople wody spływają do morza. Zamieniamy nasz świat w pustynię.

Szuwary w dolinie Wisły w Warszawie, lato 2015




Warsztaty dzikiej kuchni!

Zapraszam na warsztaty dzikiej kuchni :-)

22 maja, godz.11 - Puszczykowo koło Poznania
https://www.facebook.com/events/284435911888551/

12 czerwca, godz.15 - Słone koło Zielonej Góry
https://www.facebook.com/events/1100809513309426/

Warsztaty trwają kilka godzin, najpierw idziemy w teren, poznajemy rośliny, niektórych próbujemy na miejscu, inne zbieramy... Potem wracamy, rozpalamy ognisko i gotujemy danie w kociołku, ale też coś na "zwykłej" kuchence gazowej, miksujemy dziki zielony koktajl, przyrządzamy surówkę... a potem jemy :-)

Koszt warsztatów to ok. 100 zł, dla studentów, młodzieży i całych rodzin taniej, dzieci za darmo.

Jeśli będą zainteresowane grupy w innych miastach (warsztaty dzikiej kuchni, warsztaty rozpoznawania roślin, warsztaty przyrodnicze dla dzieci/rodzinne), może uda się coś zorganizować - piszcie na martasitak@gmail.com :-)

A na zachętę - przepis na zielony koktajl, jaki robiliśmy wczoraj na warsztatach dzikiej kuchni w ramach Wioski Dziecięcej Muzeum Etnograficznym w Ochli:

15 młodych pokrzyw
5 pędów mięty
2 cytryny
3 banany
1 litr wody
opcjonalnie 2-3 łyżki cukru lub miodu

Wszystkie składniki zmieszać w dużym pojemniku i zmiksować blenderem "żyrafą". Jeśli ktoś nie lubi "fafołów", można przecedzić koktail przez sitko, ale z fafołami też jest dobre :-)