Kto nie dotarł, kto przestraszył się porannego deszczu, może żałować :-) Wcale nie padało, było ciepło, przyjemnie, ptaki śpiewały, głogi pachniały oszałamiająco, a przyroda nadwiślańska odkryła przed nami parę sekretów... Storczyków nie znaleźliśmy, ale dzikie szparagi - owszem, po przejściu naszej grupy niewiele z nich zostało. Była też waleriana (czyli kozłek) o zapachu tabletek na uspokojenie, dzika marchew pachnąca marchwią, bardzo czosnkowy czosnek kątowy, wyczyniec - lisi ogonek, bluszczyk kurdybanek do zupy i wiele, wiele innych... Nad Wisłą spacerowała sieweczka i czapla, na konarze w rzece siedziała rybitwa, rozmawialiśmy o roślinach i ptakach, oszyjkach, okrajkach i łęgach, o cennej Puszczy i złym ministrze, o mokradłach, torfowiskach i torfie, o chronionych siedliskach i gatunkach inwazyjnych, o restytucji łąk...
Dziękuję za wspaniałe towarzystwo i dobrą energię :-) Na pewno będzie powtórka.
Zdjęcia - Małgorzata Michałkow, bardzo dziękuję!
Kwitnące głogi - dobre na serce :-)
Zapach kozłka lekarskiego, czyli waleriany
Kwitnie żywokost
Na czosnku kątowym pająk kwietnik pożera koziułkę :-)
Rybitwa i kaczki
Okazało się, że nawet w nadwiślańskich łęgach zdarzają się kłody piastunki (ta piastowała małe dęby)...
Następny warszawski spacer może w lipcu na Golędzinowie?
Było super! Spacer na Golędzinowie koniecznie!
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie, tylko co chcesz od ministra? Puszcza cenna i dlatego jest Parkiem Narodowym - PN ani rezerwatom nic nie zagrozi przecież
OdpowiedzUsuń