A oto obiecany przepis na powidła. Jeśli komuś brak składnika w postaci wiśni, zapraszam do siebie, mam jakieś 100 kg jeszcze na drzewach ;-)
Ok. 3 kg wiśni trzeba umyć, wydrylować - i to jest główna i najcięższa praca wykonywana przy powidłach. Następnie wrzuca się wiśnie do wolnowara, nastawia na HIGH pod pokrywką i idzie spać. Rano trzeba zamieszać, uchylić pokrywkę i mieszać raz na jakiś czas, żeby lepiej parowało. Gdybyśmy robili w garnku, trzeba byłoby stać przy tym, żeby się nie przypaliło, a w wolnowarze wszystko się powolutku równomiernie podgrzewa i właściwie nic się nie przypala (trochę przywiera po brzegach pod koniec). Tak sobie mieszamy przez cały dzień, aż wiśnie wyraźnie zgęstnieją. Wtedy dodajemy cukru - 1 kg albo nawet mniej, czyli nie tak dużo w porównaniu do tradycyjnych przetworów - i jeszcze 1-2 godzinki trzymamy w trybie LOW. Przekładamy gorące do wyparzonych słoików, zakręcamy wyparzonymi pokrywkami.
“Powidła wiśniowe” to jak “masło smalcowe” albo “żurek buraczany” tudzież “jajecznica morelowa” :-D
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Powid%C5%82a
Nie czepiałbym się - "zwykle wykonywany ze śliwek", czyli nie wyłącznie. Przecież nie mamy tu do czynienia z dżemem, a jakoś ów przetwór trzeba zaksięgować :)
UsuńOj tam oj tam ;-) No to wiśnie smażone. Albo konfitura, ale konfiturę u nas w domu robi się całkiem inaczej, więc dla odróżnienia to coś nazywamy powidłami.
OdpowiedzUsuńTo chyba po prostu dżem. Konfitura polega na gotowaniu owoców w syropie lub w soku winogronowym, oczywiście jeżeli idzie o ścisłość jezykową, bo słodycz językowa w każdym przypadku porównywalna :-)
OdpowiedzUsuńTo jedyne konfitury jakie robię i bardzo lubię zimą:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wiśniowe. Niestety w tym roku ominą mnie sezon na wiśnie ;] ani słoiczka.
OdpowiedzUsuń