Miałam pisać, dlaczego nie podoba mi się pomysł budowania w Polsce elektrowni atomowej. Ale właśnie dziś znalazłam bardzo fajne podsumowanie argumentów przeciw atomowi, zebrane przez Zielonych:
Dodam jeszcze kilka słów o bezpieczeństwie. Otóż podobno w Japonii pociągi są wzorem punktualności. Pociąg może się spóźnić do 6 minut, jeśli wystąpiło trzęsienie ziemi. Jeśli spóźni się więcej, pasażerowie dostają zwrot kosztów za bilety. W zeszłym roku w Japonii trzęsienie ziemi wraz z falami tsunami doprowadziły do awarii elektrowni w Fukushimie porównywalnej z Czarnobylem. Jeśli ktoś mówi, że przecież w Polsce można budować bezpiecznie, bo nie ma u nas tsunami ani trzęsień ziemi, pytam, czy potrzebujemy trzęsień ziemi, żeby nasze pociągi spóźniały się ponad 6 minut? :-)
Druga rzecz to alternatywy. Rozumiem strach przed wszechobecnymi wiatrakami. Ale wiatraków wszędzie stawiać nie wolno, myślę, że można tę sprawę tak uregulować (choćby przestrzegając istniejącego prawa i porządkując kwestie planowania przestrzennego), żeby ograniczyć obecne wiatrakowe szaleństwo. Obecne plany budowy ferm wiatrowych kilkakrotnie przekraczają już nasze zapotrzebowanie na energię. Ale odnawialne źródła energii to nie wszystko - najważniejsze jest chyba uszczelnienie istniejącej sieci. Jak to ktoś ładnie określił - nie ma sensu dolewanie wody do dziurawej beczki, nawet jeśli dolewamy atomową konewką...
Cóż, argumenty, jak każde inne, łatwo obalić. Każdy jeden. Nie jestem zwolennikiem energii atomowej, ale to akurat typowy przykład wybiórczego przedstawiania faktów (to samo robi, jak to nazywasz, lobby atomowe. Tyle, że w drugą stronę). Ciekaw jestem na przykład podsumowania sprawności konwencjonalnych źródeł prądu. Nawet wikipedia twierdzi, że dochodzi do max 46%, w najlepszym przypadku. Czyli jest podobnie. A w przypadku tych mniej konwencjonalnych jest jeszcze gorzej (np. wiatrowe, solarne przy naszym nasłonecznieniu). A "lobby" jest wszędzie, czy to atomowe, czy to wiatraczne, czy to solarne, czy to węglowobrunatne.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że lobby jest wszędzie, bo to wszystko są wielkie biznesy. Mnie przekonują głównie trzy argumenty: bezpieczeństwa, centralizacji i syfu jaki zostawiamy przyszłym pokoleniom, które pewnie już nie będą pamiętały skąd się to gówno wzięło.
OdpowiedzUsuń