Kiedy byliśmy mali, tak mali, że pokrzywy i jeżyny bujały nam nad głową, nazywaliśmy ten rezerwat Lasem Chaszczowym. Naprawdę nazywa się Kręcki Łęg. Dzisiaj rezerwat odwiedziło nowe pokolenie - kawałek rowerami, a potem rowery w krzaki - i piechotą, przez nasyp, las sosnowy... i już byliśmy w łęgu. A tam kwitnący wawrzynek, łany przekwitających przebiśniegów i pierwsze zawilce.
Kwitnący wawrzynek wilczełyko. Trujący i chroniony - tylko do patrzenia i wąchania.
Przełażenie przez pień. I jeszcze raz. I jeszcze raz. To lepsze niż plac zabaw!
Co żyje w martwym drewnie?
Piękny nastał czas. Teraz co tydzień będzie można tu przyjeżdżać i za każdym razem odkrywać coś nowego...
Czołem Kuro :) jam też botanik. :)
OdpowiedzUsuń