S: Mamo, mamo, połamałem łopatą i
wyjąłem cały lód z oczka wodnego!
M: Aha, a czy lód
tonie, czy pływa po wierzchu?
S: Pływa po wierzchu!
M: A wiesz dlaczego?
S: (lat 4, bez zastanowienia) Bo jest
przyciągany przez atmosferę ziemską!!!
I co teraz, kuro z
doktoratem? Ta odpowiedź jest jednocześnie całkowicie błędna i
genialna. Błędna – wiadomo, lód pływa, bo jest lżejszy od wody
(a dlaczego jest lżejszy?). Genialna, bo dziecko nie tylko używa
dość zaawansowanego aparatu pojęciowego, którego wyuczyło się –
póki co niezupełnie go rozumiejąc – podczas niekończących się
cykli pytań i odpowiedzi na temat działania świata, ale także z
oglądanych filmów, w tym kreskówek i oczywiście z książek
(„nie, nie chcę o Czerwonym Kapturku, chcę Wielką Encyklopedię
Zwierząt!). Ale to nie wszystko. Z tych strzępków informacji o
świecie, które posiada, formułuje śmiałe hipotezy, wyciąga
wnioski. Całkiem sensowne, biorąc pod uwagę niepełną wiedzę.
Bardzo mądre głowy przez stulecia formułowały hipotezy dużo
bardziej absurdalne (choćby na temat kształtu Ziemi i jej miejsca w
kosmosie czy przyczyn psucia się mięsa), ale wtedy zupełnie się
takie nie wydawały i całe społeczeństwa łykały je bez
zastrzeżeń. Istnieje atmosfera, chociaż jej nie widać (chociaż
to zależy, skąd – niedawno oglądał film z Ziemią widzianą z
kosmosu i tam pięknie było widać wąski, błękitny pasek
atmosfery wzdłuż krzywizny planety). Różne ciała fizyczne
przyciągają się, więc właściwie dlaczego atmosfera nie miałaby
przyciągać lodu? To ma sens – różne ciała spadają w dół,
przyciągane przez ziemię, a lód wrzucony do wody płynie do góry
– więc może przyciąga go powietrze?
My już wiemy, dlaczego –
on jeszcze nie wie. Niby wiemy – ale czy na pewno? Coś tam było w
szkole, było nudne i nie bardzo było wiadomo, do czego to
potrzebne. Ktoś nam to opowiadał, chociaż nas wcale nie
interesowało. Coś tam o gęstości, sile wyporu, Archimedesie.
Trzeba by sobie przypomnieć. Dobrze, że jest google.
Co odpowiedzieć na takie
stwierdzenie? Zaprzeczyć, wyjaśnić jak jest w rzeczywistości? To
chyba całkiem dobra droga. Tak reaguje się odruchowo i ja też tak
zareagowałam. Nie wiem, czy mnie słuchał. Pokiwał głową, dalej
łowiąc migoczące kawałki lodu w czarnej otchłani ogrodowego
oczka. Ma cztery lata i jeszcze wiele razy usłyszy, że lód jest
lżejszy od wody. I wiele razy zapomni to, co usłyszał, bo będzie
miał ciekawsze rzeczy do roboty.
Ale można było
powiedzieć coś innego i może warto wyrobić sobie właśnie taki
odruch. Że to ciekawa hipoteza. Po prostu. Można ją podrążyć,
popytać o szczegóły i tok rozumowania, ale chyba niekoniecznie.
Chyba że dziecko będzie samo chciało zweryfikować swoją teorię.
Ale pewnie nie będzie, bo w tym momencie najważniejsze jest to, że
lód tworzy na powierzchni wody grubą skorupę, pod którą gromadzą
się pęcherzyki powietrza. Fajnie się go rozłupuje łopatą,
błyszczy w słońcu, migocze, pływa po powierzchni, przyciśnięty
wypływa z powrotem, jest bardzo zimny i śliski, a przyniesiony do
domu robi na podłodze kałużę. Oto doświadczenie, najlepszy
nauczyciel, droga do wielkich odkryć, oto w mózgu płonie ogień
przetwarzania danych, wnioskowania, formułowania teorii z dostępnych
informacji, intensywnie zdobywanych na wiele sposobów – i będzie
płonął, jeśli nikt go nie ugasi. Dlaczego lód pływa – na ten
temat powstanie w tej małej głowie jeszcze wiele hipotez, które
będą się weryfikowały w miarę poznawanych faktów – z
doświadczenia, z pytań, z książek, z filmów. Bez wykładów, o
które nikt nie prosi.
Uwielbiam doświadczenia.
OdpowiedzUsuńNapuść wody do wanny, wyjmij kurek i w miejscu odpływu postaw szeroki plastikowy kubek z powietrzem w środku. Woda odpływając będzie trzymać kubek pod wodą, mimo że w teorii pęcherzyk powietrza powinien wypchnąć go do góry. W każdym innym miejscu wanny to zrobi, ale nie w odpływie. Tam odpływająca (pod wpływem grawitacji) woda zacznie ciągnąć w dół kubek razem z powietrzem i dzięki temu będzie się wydawał "przyklejony" do wanny. Ot zabawa ciśnieniem i grawitacją. Powietrze do odpływu nie wleci, bo siła ciągu jest za mała, a powietrze jest gazem rozciągliwym, ale nie aż tak. :)
Właśnie przeczytałam pół bloga, reszta jutro. Ależ mnie wchłonęło! :)
OdpowiedzUsuńMiła Kobieto, jesteś wege, czytasz Pratchetta, jesteś katoliczką, ale uznajesz prawo do aborcji. Używasz "dobrej chemii", jesteś ekolożką, masz zabugajskie podwórko.... Czy jesteś moją nieznaną bliźniaczką? :D I masz męża z brodą! :D
Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga!
Piszesz mądrze, bez zadęcia (tak bardzo obecnego na wielu blogach), bez moralizatorstwa :)
Można się przymówić o maila? ;)
:-)
Usuńmartasitak małpa gmail.com
Dzieci są genialne w swej kreatywności w poznawaniu funkcjonowania świata. Bardzo chciałabym, by w moich nie zepsuła tego szkoła, ale boję się, że nic z tego.
UsuńCudowne jest iść w przyrodę z dzieciakami i patrzeć ich oczami na świat. Zamykam się wtedy. Chłonę.
Chyba że nagabują, wtedy tłumaczę. Potem, za jakieś parę miesięcy, zszokowana słyszę to i owo z ich ust, a gdy pytam: A skąd ci to przyszło do głowy?, słyszę: No przecież mówiłaś!
Słuchają, chłoną.
I tylko ta szkoła, ta szkoła...