poniedziałek, 15 lipca 2013

Ab ovo

Zaczęło się kilka dni temu od... piszczenia w jajku. Naprawdę nie przesadzę pisząc, że to jedno z tych doświadczeń, które na zawsze przestawiają coś człowiekowi w mózgu. Bierzesz do ręki jajko. Takie normalne jajko, wygląąda zupełnie jak to, które wbijasz na patelnię na śniadanie, no ale nie całkiem normalne, bo przez ostatnie trzy tygodnie siedziała na nim kwoka. Przykładasz jajko do ucha i słyszysz, że w jajku coś popiskuje, drapie, stuka! Coś się szamoce, żyje, chce się wydostać! Obłęd! Cudowne i przerażające. Zupełnie spoza świata, który dzisiaj znamy.

I oto następnego dnia rano przyszłam doić kozę - i już był pierwszy kurczaczek. Siedział sobie pod skrzydłem kwoki, jeszcze nie całkiem obeschnięty, ale już wystawiał główkę, machał maleńkimi skrzydełkami... Kwoka, cała nastroszona, odwracała do niego głowę, nawołując takim podekscytowanym głosem - kwoo, kwooo, kwooo... A on jej odpowiadał tym swoim cieniutkim piuu, piu, piu. W głosie kurczaczka była radosna ciekawość świata, w głosie kwoki - trochę zdziwienie, ale przede wszystkim ogromny matczyny niepokój i troska. Chcę poznawać świat, chcę wyjść z gniazda - wołał kurczaczek. Zostań, wracaj pod skrzydło, zmarzniesz, zgubisz się, przepadniesz, coś cię zje - odpowiadała kwoka. I nie przesadzam, nie antropomorfizuję. Naprawdę tak to brzmiało.

I potem powoli, po kolei wychodziły z jajek następne. Nie widziałam momentu klucia - odbywało się pod kwoką i tak powinno być, mokre kurczęta mogłyby się przeziębić. W pewnym momencie kwoka miała dylemat - siedzieć na tych jajach, które jeszcze czekają, piszczące, ponakłuwane już od środka, czy gonić rozłażące się kurczęta? W sumie wykluło się pięć. Niewiele, ale dla początkującej kwoki to chyba gromadka w sam raz. 

Są prześliczne. Niesamowicie jest obserwować, jak kwoka opiekuje się nimi. Dostają do jedzenia płatki owsiane rozdrobnione z jajkiem i ugotowaną kaszę jaglaną. Kwoka bierze większą grudkę jedzenia, po czym rozciera ją dziobem, sypiąc przed pisklętami i wydając przy tym swoje kwoczące dźwięki. Kurczęta na początku gapiły się tylko, nic nie rozumiejąc, aż jeden dziobnął, drugi spróbował... i poszło. Teraz biegają, popiskują i żerują, aż miło. Kwoka wyniosła się z gniazda, siedzi na ściółce w kącie, a pisklęta to wybiegają, to chowają się pod nią jak w ciepłym domku.

A oto cała rodzinka:


3 komentarze: