Kiedyś,
kiedy byłam młoda, a w każdym razie sporo młodsza niż teraz,
pisałam wiersze. Pisałam sporo, publikowałam w literackich
czasopismach, zgarniałam wyróżnienia na konkursach, dyskutowałam
o swoich i cudzych wierszach w internecie i ogólnie nieźle się
zapowiadałam. Potem, a dokładnie gdzieś pod koniec studiów,
przeszło mi i chyba już nie wróci. Piszę jeden wiersz na pół
roku i zwykle chowam do szuflady, tzn. do rzadko odwiedzanego folderu
w komputerze. Raczej nic już z tego nie będzie.
Kiedy
miałam lat 18 i zdałam maturę, z rodzicami postanowiliśmy wydać
mój dotychczasowy dorobek w postaci tomiku. Książeczka miała
tytuł „Ścieżki”, wydrukowana w lokalnej drukarni, ilustrowana
przez Kingę Gawrońską. Nakład, choć skromny, przekroczył jednak
możliwości dystrybucji i spora jego część leży wciąż na moim
strychu. No i teraz, kiedy już (raczej) nie piszę, kiedy minęło
kilkanaście lat, jestem kurą z doktoratem, żoną swojego męża i
matką wkrótce-dwojga, mogę chyba pozwolić sobie na spojrzenie na
tę twórczość z pewnym dystansem, krytycznie, trochę jak na
pisanie obcej osoby, a jednocześnie bez krygowania się czy
fałszywej skromności.
I
stwierdzam, że są to wiersze ładne. Jeśli ktoś lubi klasyczną
formę (dużo zgrabnych rymów w różnych konfiguracjach, przyjemny
rytm i melodia, sonety, ballady i nie tylko), tematykę w dużej
części przyrodniczą (ale jest też o miłości, szukaniu sensu
życia i różnych takich), a nie przeszkadza mu odrobina
nastoletniej naiwności, a miejscami podszywanie się pod Leśmiana,
to będzie czytał z przyjemnością. Nie jest to chyba tomik dla
koneserów współczesnej poezji. Raczej dla ludzi, którzy lubią
czytać ładne, ale niebanalne wiersze - o kwitnących sadach,
puszczańskich ścieżkach, wiośnie, księżycu, jesiennej mgle,
dojrzewaniu, tęsknocie itp.
W
ramach odgracania strychu wrzucam „Ścieżki” na allegro, a
poniżej – próbkę na zachętę. I zapraszam :-)
Nad
rzeką czystą
Nad
rzeką czystą, rzeką rdzawozłotą
co
wśród wpółletniej szumi zieloności
błękitnym
życiem cieszyć się najprościej
w
ścianę drzew wtapiać się z wieczną tęsknotą...
W
słonecznym piasku odnajdywać wiarę,
że
świat nam dano w najczystszej ostrości.
Od
zgniłych liści uczyć się wieczności,
opadły
w wodę, ulotnie – prastare.
Zielenią
czystą, podmokłą, olchową
w
upale znaczyć wilgotną ochłodę,
opisać
rzeźwą, przezroczystą wodę...
Nurtem
słonecznym poić każde słowo
w
upalną rzeźwość wplusnąć południowo
popłynąć
z prądem w puszczańską przyrodę...
1999
Jaki ciepły i przyjazny wiersz, miło to czytać.
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą przeczytałam na Lubimy Czytać, że dostałaś wyróżnienie w akcji "Bloggerzy dla Korczaka". Gratuluję!
Przyjemnie się czyta...szkoda,że przestałaś pisać..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPo jednym wierszu można rozpoznać poetkę.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało i zapisuję sobie w ulubionych, by tu jeszcze powrócić. Pozdrawiam
z krzywej jabłoni spadłam pokryta zielonym meszkiem
OdpowiedzUsuńo pół źdźbła dalej od miedzy wprost w kępę wesołych trzcinników
czasem gdy księżyc zaglądał w nieśmiałe główki makówek
gadałam z prostakiem-świerszczem co dmuchawce wyplatał ze skrzypiec
a przecież zgadłam że słodycz odmieniać trzeba przez wiosny
w późnych głębokich czerwieniach liść każdy przekładać liściem
kiedyś dogoni mnie sierpień by opatrzyć najpierwsze pąki
pozamykać gorączkowe oddechy gęste trawy odegnać z czoła
znalezione na www.poezja.exe.pl
Czy jeszcze można kupić gdzieś "Ścieżki"?
Pozdrawiam autorkę, cieszy mnie fakt posiadania egzemplarza z dedykacją :) Agata siostra Majki
OdpowiedzUsuń