Czy w dobie internetu ktoś wysyła jeszcze kartki świąteczne? Ja przez lata wysyłałam życzenia tylko przez e-mail, aż kilka lat temu odkryłam, jak wiele radości daje samodzielne przygotowanie kartek. Nie są tak doskonałe i błyszczące jak te kupowane w sklepach, ale nie są też tak tandetne i kiczowate. Mają w sobie kawałek mojej duszy. Robiąc je, mogę myśleć o osobach, do których je wyślę. Mogę myśleć o nadchodzących Świętach. Mogę skupić się i rozważyć różne rzeczy, na rozważenie których nie ma czasu w codziennym zabieganiu. Niewiele rzeczy wycisza tak jak coraz bardziej zapomniane wycinanie i klejenie - czy robi to jeszcze ktoś oprócz dzieciaków na pracach ręcznych (jeśli coś takiego jeszcze istnieje)?
W tym roku kartki są w 100% z recyklingu. Jako materiał posłużyły głównie resztki z niedawnego remontu sypialni - kawałki korka i tapet, poza tym trochę gazet, kilka wstążek za krótkich, żeby coś jeszcze nimi przewiązać, jakaś stara koperta oraz bliżej niezidentyfikowany kawałek szmatki z guzikami. Odcięłam jeszcze dwa frędzelki z koca leżącego na kanapie - pasowały mi do kompozycji. Mam nadzieję, że nie będzie się pruć...
Takie kartki mają w sobie urok. I pokazują, że się chciało, że nie było szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńU nas tez podobnie - moje dziewczyny robiły kartki same. W ruch poszedł stary papier, kolorowe kartki i elementy ze starych kartek. I takie podobają mi się o wiele bardziej od tych kupnych.
Myśmy w zeszłym roku też produkowali własne kartki a w tym cholera czas, a w zasadzie jego brak... nas pokonał. Twoje urocze. I masz rację... Przy takiej twórczości świetnie się relaksuje i można spokojnie pomyśleć o ich adresatach. Wesołych.... :-)
OdpowiedzUsuńJa robiłam przez trzy wieczory między 23 a 1 ;-) bo dziecię jeszcze za małe do współpracy. Dzisiaj powędrowały do adresatów.
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje kartki.
OdpowiedzUsuńJa idę trochę na łatwiznę, bo maluję w komputerze, wsadzam zdjęcie dziecka i drukuję. Lubię wysyłać i dostawać pocztówki