piątek, 25 maja 2012

Przerywanka

Przerywanka to zupa przełomu wiosny i lata.

Kopiemy ogród, robimy mniej lub bardziej równe grządki, siejemy nasiona w mniej lub bardziej równe rzędy. Wszystko pięknie wschodzi (albo nie), sucho, więc podlewamy, zarasta chwastami, więc pielimy, ale zanim zbierzemy śliczne, słodkie, młode marcheweczki, aromatyczne pietruszki, okrągłe buraczki - trzeba zrobić jeszcze jedną rzecz. Trzeba przerwać - przerzedzić gąszcz wschodzących roślinek, zostawić tylko niektóre, jedną na 5-10 cm, tak żeby miały dość miejsca i bez konkurencji braciszków i siostrzyczek rosły dorodne.

Po przerywaniu zostają całe garście młodych, maleńkich marchewek, pietruszek, buraczków... Korzenie na razie cieniutkie jak niteczki, liści już całkiem sporo. Zawsze było mi ich szkoda, chociaż przecież wyrzucone na kompost wzbogacały grządki w kolejnych latach. Ale już tak się chce o tej porze roku nowalijek... I właśnie z tej ochoty na młode warzywa powstała zupa-przerywanka.


Bierzemy kilka garści ofiar ogrodowej selekcji. Przerywanka może wyglądać i smakować różnie - jeśli dominują buraczki, zupełnie przypomina botwinkę, jeśli marchewka - jest bardziej zielona. Mojej przerywance kolor nadało kilka listków łobody, poza tym mniej więcej równy udział miały młode buraczki i marchewka, oprócz tego dodałam garść maleńkich pietruszek. Zielsko trzeba starannie opłukać z piasku i poważnie porozmawiać z mszycami. Zupełnie przypadkiem, a może z kuchennej intuicji, kolejne kroki ułożyły się w cykl Pięciu Przemian.

O: Zagotowałam 1,5 litra wody...
Z: dodałam łyżkę masła...
M: łyżeczkę pieprzu...
W: łyżeczkę soli...
D: parę dużych garści posiekanego młodziutkiego zielska (marchew, pietruszka, buraki) z korzeniami i liśćmi.

Gotować 3-5 minut. Nie dłużej! Ostudzić trochę, zmiksować (albo nie), podczas miksowania dodać 2 łyżki jogurtu. Można jeść jako chłodnik lub na ciepło, z jajkiem, serem, grzankami albo ziemniakami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz