środa, 25 grudnia 2013

Katoliczka za prawem do aborcji

Jestem katoliczką i jestem za prawem kobiet do bezpiecznej i legalnej aborcji. I piszę to w Boże Narodzenie, które doszło do skutku, bo Maryja powiedziała "tak, urodzę". 

Maryja miała wybór. Mogło być przecież tak, że nikt by Jej nie zapytał o zdanie. Kobieta ma rodzić i koniec, w stajni na sianie, między zwierzętami - taki jej los i przeznaczenie, do tego służy, prawda? A jednak i Ona mogła zdecydować. Była podmiotem. Dostała wsparcie od Boga i od swojego partnera. I wybrała. 

Kobiety zawsze usuwały ciąże. Odkąd staliśmy się ludźmi (zresztą zwierzęta również usuwają). I zawsze będą to robić. Pytanie, w jakich warunkach i na jaką skalę. Restrykcyjna ustawa antyaborcyjna nie zmienia liczby przeprowadzanych aborcji. Nie zmniejsza się skala zjawiska, aborcje nadal są wykonywane. Zmieniają się tylko warunki, na jakich i w jakich kobietom przychodzi to robić. Czy w szpitalu, czy w piwnicy, czy pod opieką, czy opuszczona przez wszystkich. Czy bezpieczeństwo uzależnione jest tu od pieniędzy, czy nie jest. Czy jest kontrola nad tym zjawiskiem, czy jest poza wszelką kontrolą.

Oczywiście, wielu jest takich, którzy powiedzą "zabija swoje dziecko, więc niech się wykrwawia, niech płaci, niech zdycha suka". Chrześcijanie, przemyślcie swoje chrześcijaństwo. 

Można powiedzieć - przecież ludzie od zawsze zabijają, kradną i gwałcą, to może uświęcimy prawem również zabijanie, kradzieże i gwałty? To nie takie proste. Nie wszystko, co uważamy za złe, powinno być zakazane, nie zawsze zakaz jest najlepszą drogą. Zły może być też alkohol, a wiemy, do czego prowadzi prohibicja. Jestem wegetarianką, a jednak nie uważam, że należy natychmiast zakazać rzeźni i sprzedawania mięsa. Katolicy uważają za zło rozwody, seks przed ślubem i niechodzenie do kościoła - będziemy wsadzać za to do więzienia? To, czy zarodek jest człowiekiem, nie jest etycznie i filozoficznie jednoznaczne. Dla kogoś jest, dla kogoś nie jest. Dla mnie wszystkie moje ciąże od początku były "dziećmi" i tak to widzi wiele kobiet, niezależnie od światopoglądu, również ateistek. Ale w społeczeństwie mocno różnimy się w tej kwestii. Sprawa jest bardzo delikatna. Zależy również od odczuć samej ciężarnej kobiety.

Aborcja zawsze stanowi dramat i tym na zawsze pozostanie. Z tego właśnie względu, jeśli projekt, który właśnie został Państwu przedłożony, bierze pod uwagę stan faktyczny, jeśli dopuszcza on możliwość przerwania ciąży, to w takim celu, by sprawować nad tą praktyką kontrolę i - o ile to możliwe - odradzać kobietom dokonywanie aborcji - mówiła w 1974 r. Simone Veil, francuska minister zdrowia, przedstawiając swój projekt ustawy przed Zgromadzeniem Narodowym. Nie można formalnie odradzać czegoś, co jest zakazane i karalne.

Chodzi o godność kobiet. 
Chodzi o wybór, o podmiotowość. 
Chodzi o bezpieczeństwo - zdrowie i życie kobiet.

Tak, to drugie życie jest ważne. Życie zarodka, życie dziecka. Ale to też są ważne wartości. Również z chrześcijańskiego punktu widzenia. Nie można ich zlekceważyć, uznać za niższe, nieważne. 

Zamiast zakazywać, lepiej regulować. Dbać o standardy. Ważna jest edukacja seksualna, wszechstronna, zarówno ta "abstynencka", jak i "biologiczna", prowadzona powszechnie, rzetelnie i bez ściemy. Antykoncepcja - kolejny trudny temat, ale wiedza o zapobieganiu ciąży - czy to za pomocą metod naturalnych, czy innych - to podstawa zapobiegania aborcji. Większość społeczeństwa nie ma zresztą zielonego pojęcia o metodach naturalnych, liczba mitów na ten temat jest niebotyczna, również wśród wykształconych ludzi. Opieka nad kobietami w ciąży i w ogóle parami/rodzinami w ciąży (bo czasem aborcji chce facet), wsparcie materialne, psychologiczne, wszelkie. Ludzkie warunki porodu. Opieka nad kobietami po porodzie, wsparcie psychologiczne, materialne, wszelkie, również dla kobiet, które chcą dziecko oddać. Likwidacja domów dziecka, adopcja, która wciąż jest tabu i marginesem, a od katolików częściej słyszy się, komu dzieci nie dawać do adopcji, niż jak realnie zwiększyć jej znaczenie. 

To wszystko nie zlikwiduje całkowicie aborcji, ale zmniejszy ich liczbę. Zakaz nie zmniejsza liczby. Zmniejsza kontrolę, bezpieczeństwo, a zwiększa poziom hipokryzji.

Chodzi o to, żeby każda kobieta mogła powiedzieć - tak, urodzę. Nie dlatego, że inna decyzja czyni mnie przestępczynią, naraża na utratę zdrowia, a nawet życia. Nie dlatego, że ktoś zadecydował za mnie, nie dlatego, że muszę. Dlatego, że mogę, że chcę, bo tak świadomie i legalnie wybrałam. 

14 komentarzy:

  1. Smutno mi, gdy czytam takie wpisy. Bo prawo kobiety do wyboru, choć rownież wazne, ma zupełnie inny ciężar gatunkowy niż prawo jej dziecka do życia. Bo to życie tez chciałoby mieć prawo wyboru, a aborcja go tego prawa pozbawia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę ten konflikt. Ale czy naprawdę możemy ocenić, co jest ważniejsze? W każdej sytuacji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie w każdej. Ale jestem głęboko przekonana, że mamy chronić życie, zwłaszcza tam, gdzie jest najsłabsze. W innym wypadku naprawdę nie ma argumentów, dlaczego nie zabijać noworodków z wadami, których nie wykryto w ciąży, dzieci, których wychowanie przekracza możliwości rodziców, uciążliwych starców... Podobnie nie ma wtedy jak uzasadnić niebicia dzieci, niestosowania przemocy itp. Jestem przeciw penalizacji kobiet, które by aborcji dokonały. Ale zdecydowanie za jej zakazem. Nie chcę, by to była opcja do wyboru. Nie chcę, by było opcją, czy bić dzieci, czy ich nie bić itp. Cudownie, gdyby to były wolne wybory człowieka. Ale póki jest, jak jest, trzeba chronić tego, kto jest bezradny i całkowicie zależny od owych wyborów.

      Usuń
    2. I jeszcze coś - niestety, ale aborcja nie zawsze jest dla matki czy osób wokół dramatem. Często tak słyszę w debacie publicznej, ale rzeczywistość krajów, gdzie można ją przeprowadzać na życzenie, mówi co innego. Bardzo często staje się to tylko zwykły zabieg, spóźniona antykoncepcja, nieraz powtarzana kilka razy w życiu. Zresztą, czemu miałaby być dramatem, jeśli nawet Ty piszesz, że człowieczeństwo zarodka jest dyskusyjne? Jeśli katoliczka i mama tak to widzi, to dla innych jest prawdopodobnie znacznie bardziej po stronie braku człowieczeństwa. Gdzie zatem dramat? Czemu tego nie robić?

      Usuń
    3. Nie robić, bo zabrania nam tego nasza wiara, religia, światopogląd. Bo uważamy, że zarodek od początku jest żywym człowiekiem. Tak samo jak uważamy, że małżeństwo to święty związek zawarty przed Bogiem i nie należy go rozwiązywać, z wyjątkiem sytuacji skrajnych. Ale czy rozwody powinny być zakazane? Można ich odradzać, uczyć ludzi dialogu, ale nie zakazywać.

      Usuń
    4. A przede wszystkim chodzi o to, że aborcji nie da się SKUTECZNIE zabronić, nie stosując metod totalitarnych.

      Usuń
  3. Przeciwnicy prawa kobiet do wyboru nie są zainteresowani faktycznym spadkiem liczby aborcji, a jedynie własnym dobrym samopoczuciem.
    Pewnie czują się wspaniale "walcząc" o życie nienarodzonych. Może powinni przejść na wyższy poziom i powalczyć z Matką Naturą, która unicestwia 60-80% zarodków, z tego znaczną część przed zagnieżdżeniem w macicy?
    Kraje o najniższym wskaźniku aborcji (np. Szwajcaria, Holandia, Belgia i Niemcy) to kraje o liberalnym prawie aborcyjnym. Tam kobiety usuwają ciąże bezpiecznie, legalnie i ... rzadko.Bo taki stan nie jest wynikiem restrykcyjnego prawa, tylko właściwej edukacji seksualnej, łatwo dostępnej antykoncepcji i wysokiego poziomu społeczno-ekonomicznego.
    Zakaz najmocniej uderza w kobiety biedne i niewykształcone. Te lepiej wykształcone i o wyższym statusie ekonomicznym mają więcej wiedzy i możliwości: pójdą do prywatnego lekarza, który nie odmówi wypisania recepty na pigułki i wykupią je w jednej z licznych aptek w jakimś mieście, nie narażając się na "klauzulę sumienia" małomiasteczkowego aptekarza. A jeśli antykoncepcja zawiedzie, to wejdą na stronę Women on Waves, gdzie otrzymają pomoc lub pojadą do któregoś z ościennych krajów, by dokonać legalnej i bezpiecznej aborcji.
    Tylko, że takie argumenty do "obrońców życia" nie trafiają. Bo nie o życie tu chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak "obrońcom życia" - mnie chodzi o życie, także to potencjalne, które nie ma szans na zaistnienie m. in. dzięki "właściwej edukacji seksualnej, łatwo dostępnej antykoncepcji".

      Usuń
    2. Jeśli tak na to spojrzeć, abstynencja seksualna też nie daje życiu żadnych szans ;-)

      Usuń
    3. A masturbacja powinna być karalna. :)
      Every sperm is sacred.
      Every sperm is great.
      If a sperm is wasted,
      God gets quite irate

      Usuń
  4. Marto, przecież w pierwszym trymestrze kobieta jest tak rozchwiana emocjonalnie, że przy braku wsparcia otoczenia łatwo może podjąć decyzję, której może żałować do końca życia. Jestem za wszechstronną pomocą dla kobiet i ewentualną adopcją, a zdecydowanie przeciw aborcji. Problem też w tym, że prawo do aborcji zwiększa szansę nacisku na kobietę by pozbyć się dziecka, a jeśli tego nie zrobi, zrzuca winę na kobietę: skoro zdecydowałaś się urodzić, to sobie sama radź. Kolejny problem to obciążenie sumienia osób, które dokonują aborcji. Nie mogę się zgodzić z Twoją wizją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak wsparcia otoczenia dla kobiet obserwuje się nie tylko w pierwszym trymestrze ciąży. :( Dlatego niektóre dzieci lądują w beczkach po kapuście.
      Miłośnicy patriarchalnej wersji społeczeństwa głoszą, że kobiety są nieustannie rozchwianie emocjonalne: i w ciąży,i jak mamy okres i jak przekwitamy takoż! I dlatego należy nas ubezwłasnowolnić, bo kobieta w ciąży rozumnej decyzji podjąć nie może i już!
      Ewentualne "żałowanie" to wyłącznie sprawa kobiety. Państwo "żałujących" nie wspiera, więc i nie powinno za nie podejmować decyzji. Bo żałować do końca życia można różnych swoich decyzji. Także takich, by urodzić to właśnie dziecko.

      Usuń
    2. Akurat rozchwianie emocjonalne to chyba stary argument używany m.in. jako uzasanienie braku praw wyborczych kobiet czy zakazu studiowania ;-) A co do reszty - nie można udawać, że te problemy nie istnieją. Ale zakazując aborcji - właśnie udajemy, że ich nie ma i nic z nimi nie robimy. Bo aborcje i tak są wykonywane, tyle że w szarej strefie. I wszystko, co się z nimi wiąże, też odbywa się w szarej strefie i zamiata się pod dywan. Nikt nie kontroluje, ile kobiet i w jaki sposób namawianych jest na aborcję... bo jest nielegalna. Wiemy tylko, że to się dzieje. Nikt nie pomaga kobietom, które mają potem problemy psychiczne i wyrzuty sumienia - chyba że trafią na naprawdę mądrego spowiednika. Nie ma żadnej regulacji, żadnej kontroli, żadnych schematów działania. Jest dziki zachód.
      Też jestem przeciwko aborcji i dlatego jestem za prawem do aborcji.

      Usuń
    3. Popieram wypowiedź Sylwi. Jestem zaskoczona wyznaniem Autorki Bloga katoliczki, która jest za prawem do aborcji i sama jest MATKĄ!
      Jej postawę można porównać do powiedzenia ..."Świecić Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek"...
      Nie rozumiem kobiet, które najpierw pozwalają się zarodkowi "zagnieździć" w macicy a potem dać sobie to żywe stworzenie Boże po kawałku wydrzeć z siebie czy teraz zastosować pigułkę PO i doprowadzić swój organizm do ruiny. Przecież pigułka Po to trucizna która ma nie dopuścić do zapłodnienia lub ma zatruć już zapłodnioną komórkę. Za każdym razem ingerując mocno w ciało i organizm kobiety.
      Kobiety ! APELUJĘ szanujcie się i swoje życie fizyczne oraz psychiczne.
      Apeluję do mężczyzn, którzy pracują nad tego typu wynalazkami niby dla kobiet a jednak przeciwko kobietom. Ciekawa jestem czy faceci zgodziliby się na zażycie pigułki PRZED aby zabić przed stosunkiem wszystkie plemniki. Na pewno podnieśliby wielkie LARUM, że jak to mam się "spuszczać taki wybrakowany?

      Usuń