Tekst ukazał się w "Zadrze" nr 3-4 (64-65) 2015. Warto kupić i poczytać całe pismo, a najlepiej zaprenumerować!
Dzieci już śpią. Najedzone, bezpieczne, oddychają miarowo. W domu wreszcie cicho, grzeję wodę na herbatę, włączam laptopa, przeglądam pocztę. W kominku płonie ogień, pies zajął kanapę, kot chyba przy którymś z dzieciaków zwinął się w kłębek w pościeli. Jest mi ciepło, jasno i dobrze. Tymczasem nadchodzi katastrofa...
Dzieci już śpią. Najedzone, bezpieczne, oddychają miarowo. W domu wreszcie cicho, grzeję wodę na herbatę, włączam laptopa, przeglądam pocztę. W kominku płonie ogień, pies zajął kanapę, kot chyba przy którymś z dzieciaków zwinął się w kłębek w pościeli. Jest mi ciepło, jasno i dobrze. Tymczasem nadchodzi katastrofa...
Zamykam
oczy i widzę kobietę taką jak ja. Może to ja? To się dzieje
teraz, niedaleko, gdzieś w tej zimnej ciemności za oknem, ledwie
kilkaset kilometrów na południe, może na południowy wschód.
Idzie w dziurawych butach w zamarzającym deszczu. Dźwiga dwie
ciężkie torby, prowadzi za rękę jedno dziecko kilkuletnie,
drugie, mniejsze ma w nosidle na plecach. Dzieci takie jak moje.
Słyszę, jak starsze marudzi. Tak, mój syn czasem jęczy, że go
bolą nogi, kiedy wyjdziemy na chwilę na zakupy, a ten idzie już
długo, bardzo długo. Młodsze nie narzeka, może śpi, ale jest
ciężkie. Dziwne, że takie ciężkie, w końcu przy takiej biegunce
nie powinno już prawie nic ważyć. Nie chce jeść. Co jadłby mój
młodszy synek, gdyby nagle zawalił się jego świat, w którym
zawsze można liczyć na owsiankę z jabłkiem posypaną kakao i
chrupiące paluszki rybne? Ta kobieta z dziećmi idzie w moim
kierunku. A z nią wiele, wiele innych – kobiet, dzieci, mężczyzn,
młodych, starych, chorych, niepełnosprawnych... Idą, bo ich świat
przestał się nadawać do życia.
Świat
przestaje nadawać się do życia. W ciągu 40 lat zniszczyliśmy 1/3
ziem rolnych na świecie, w większości oczywiście w Afryce i w
Azji, ale również w Europie. W ciągu 100 lat osuszyliśmy połowę
światowych mokradeł, rezerwuarów wody i węgla, centrów
bioróżnorodności. W ciągu 50 lat światowe zapotrzebowanie na
wodę wzrosło trzykrotnie, w ciągu 20-30 lat ma się jeszcze
podwoić. Tymczasem zasobów wodnych ubywa w tempie katastrofalnym. W
ciągu ostatnich 30 lat na całym świecie podwoiła się
powierzchnia obszarów dotkniętych suszą. Jedną z jej przyczyn
jest zanikanie górskich lodowców, które w porze suchej zasilają
znaczną część światowych upraw. Rabunkowa
gospodarka zmienia wilgotną, żyzną Ziemię w niegościnną
pustynię. Politycy na Konferencji Klimatycznej w Paryżu
podpisali porozumienie, które pozwoli być może w tym stuleciu na
ograniczenie globalnego ocieplenia do 2 stopni w porównaniu z erą
przedprzemysłową (w tym momencie średnia roczna temperatura Ziemi
wzrosła o 1 stopień), jednak nawet jeśli uda się zrealizować
jego zapisy (co bardzo wątpliwe), i tak do końca stulecia z
powierzchni naszej planety zniknie ok. 30% gatunków, znaczna część
lądów nadająca się obecnie do życia zmieni się w pustynię, a
poziom wody w oceanach według niektórych szacunków podniesie się
o 25-35 metrów. Brzmi to dramatycznie, jednak jeśli
nie zrobimy nic, temperatura do końca stulecia może się podnieść
o kolejne 3 stopnie. Proces ocieplenia postępuje wykładniczo –
zmiany generują kolejne zmiany, wyższa temperatura to więcej
wyładowań atmosferycznych, wyższe parowanie, więcej susz, więcej
pożarów, mniej lasów, topienie się wiecznej zmarzliny, rozkład
torfu... Im więcej dwutlenku węgla i metanu znajduje się w
atmosferze, tym więcej się do niej uwalnia. Jeśli nie zatrzymamy
tego procesu, w kolejnych stuleciach możemy spodziewać wzrostu
globalnej temperatury nawet o kilkanaście stopni... Prawdopodobnie
jednak jako ludzkość nie doczekamy takiego scenariusza.
Największą
cenę płacą najsłabsi. Małe społeczności wysp oceanicznych,
zmywanych już dzisiaj przez fale. Wykluczeni, wyrzuceni z
neoliberalnego systemu, mieszkańcy slumsów, faweli, mieszkańcy
wsi, czasem całe regiony prześladowane od dawna przez biedę, głód
i choroby. Rolnicy, którym susza czy powódź kolejny raz niszczy
jedyne źródło utrzymania. Kobiety, często odpowiedzialne za dach
nad głową, opał, wodę i wyżywienie całej rodziny, dzieci, osoby
starsze, chore, osoby z niepełnosprawnością, którym najtrudniej
poszukać sobie innego miejsca do życia. A jednak coraz częściej
idą, płyną na przepełnionych tratwach, wędrują w marznącym
deszczu, koczują na dworcach, przy granicach, pchają się do
autobusów i pociągów, biją się z policją, oddają ostatnie
oszczędności mafii taksówkarskiej, byle żyć, jakoś żyć,
godnie żyć... Idą do naszego ciepłego, bezpiecznego świata,
który to świat tak naprawdę zgotował im ten los.
Zmiany
klimatu to nie tylko zalewanie przybrzeżnych miast i mało śniegu
zimą. Zmiany klimatu to przede wszystkim susze, powodzie, huragany,
głód, epidemie chorób, wojny, migracje, zorganizowany terroryzm i
wszelkie możliwe patologie, które rozkwitają na ludzkim
nieszczęściu. Wojna w Syrii ma wiele przyczyn, jednak coraz
częściej przebija się do publicznej świadomości fakt, że jednym
z głównych problemów była tam panująca od prawie dziesięciu lat
susza, która zniszczyła syryjskie rolnictwo i sprawiła, że
większość ludności wiejskiej przeniosła się do miast. Uchodźcy
z Syrii i innych krajów, wędrujący teraz przez europejskie dworce
i granice, to uchodźcy klimatyczni. Będzie ich coraz więcej, w
miarę jak coraz większa powierzchnia planety będzie się zmieniała
w objętą wojną pustynię... A przecież nasze, europejskie zasoby
wody też nie są niewyczerpane (polskie wyjątkowo małe), nasze
gleby z roku na rok są coraz gorszej jakości... A planeta jest
jedna. Wszyscy jesteśmy połączeni, nic nie istnieje oddzielnie,
każde zdarzenie na świecie ma związek z pozostałymi. Oto dymią
kominy elektrowni, pompują w powietrze dwutlenek węgla, żeby
zasilić mój komputer, telefon, lampki na mojej choince, żarówkę
w moim kiblu, zmywarkę, pralkę, piekarnik, lodówkę... Całkiem
niedaleko, na sąsiednim skrawku lądu widać słabe światełko -
lekarka trzyma w ustach latarkę przy zakładaniu wenflonu
umierającemu niemowlakowi. Te światy zbliżają się do siebie. Nie
mogą dłużej istnieć oddzielnie. Mur, który je odgradzał przez
tyle lat, wali się.
Tymczasem
Prezydent Polski Andrzej Duda zastrzega, że odejście od gospodarki
węglowej jest w naszym kraju niemożliwe i „dekarbonizacja to
antypaństwowa herezja”. Premier Beata Szydło na szczycie
klimatycznym w Paryżu zaproponowała, że lepszym rozwiązaniem od
redukcji spalania paliw kopalnych mogłoby być... sadzenie drzew,
które przecież pochłaniają CO2. Pomysł ten promuje minister
środowiska Jan Szyszko. Oczywiście propozycja jest bardzo słuszna,
jednak dalece niewystarczająca. Emisję dwutlenku węgla jednego
Europejczyka mogłoby obecnie zrekompensować posadzenie około
tysiąca drzew. Czy politycy – nie tylko polscy – w ogóle
wiedzą, o czym mówią? Ale ogólnie zmiany klimatu rzadko pojawiają
się u nas w dyskursie publicznym. Trybunał Konstytucyjny, ustawa
medialna, walka o demokrację, konstytucja, inwigilacja, Smoleńsk,
władza... Rząd powoli wprowadza nam w kraju putinowską Rosję.
Tysiące ludzi wychodzą na ulicę w proteście przeciwko działaniom
rządu. Chłopcy narodowcy przy aprobacie przechodniów biją
każdego, kto kojarzy im się z hasłem „uchodźca”, jako
argument podając... obronę polskich kobiet, do których przecież
mają prawo tylko prawdziwi Polacy. Podziały, które doprowadziły
do aktualnej sytuacji, pogłębiają się, granice zaostrzają,
niedługo w ogóle trudno nam będzie ze sobą rozmawiać i na siebie
patrzeć. Robi się duszno, ciasno... Nienawiść wchodzi do domów.
A może jest tam już od dawna? A może to właśnie objaw
nadchodzącej katastrofy, której zwiastuny jednak przenikają do
zbiorowej podświadomości – desperacki zwrot w stronę skrajnego,
konserwatywnego populizmu, obiecującego (bez pokrycia) ocalenie
rzeczywistości, którą znamy, w której czujemy się bezpiecznie?
Zastanawiam
się, jak żyć z tą wiedzą? Jak żyć ze świadomością
kończącego się świata, kiedy właściwie pewne jest, że jeszcze
w naszym pokoleniu nastąpią bardzo radykalne zmiany, prawie na
pewno gwałtowne? Jaką przyszłość planować dla dzieci, jak je
wychowywać, jak zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, czego je
uczyć? Trzymania karabinu? Przetrwania bez prądu, wody w kranie i
internetu, budowania szałasów, krzesania ognia? Jakie umiejętności,
jaka wiedza będzie potrzebna w błyskawicznie zmieniającym się
świecie? Trudno to przewidzieć, możliwe jednak, że jedną z
kluczowych kwestii będzie umiejętność dialogu, empatii, słuchania
drugiego człowieka, akceptacji różnorodności, tworzenia
społeczności opartej na powiązaniach, wzajemnych zależnościach,
a nie podziałach. Nie jest to łatwe, zwłaszcza jeśli sami musimy
się tych rzeczy nauczyć... Staram się pokazywać dzieciom ten
świat, który jest, jego sposób działania, jego różnorodność,
to, że każdy jego element jest ważny, potrzebny i każdy jest z
innymi połączony. Dotyczy to zarówno przyrody, jak i
społeczeństwa... Słońce, strumień, dęby, olchy, róże, sójki,
komary, koty, pani w sklepie, dzieci w Afryce, katolicy, muzułmanie,
ja, ty, ona, las, łąka, miasto, pustynia... W całym zróżnicowaniu
ten świat jest całością. Mimo różnic możemy zbudować razem
coś dobrego.
Jak
żyć? Po prostu. Robić swoje. W miarę możliwości ograniczyć
nadmierne korzystanie ze wspólnej planety – można przestać jeść
mięso, nie latać samolotami, szukać drobnych, codziennych
oszczędności, mniej truć siebie i wszystko dookoła. Wiedzieć i
dzielić się wiedzą. Działać, przekonywać, pomagać, wspierać
to, co dobre. Kochać, przytulać się i uśmiechać, czytać
książki, tańczyć, biegać po lesie. Tyle możemy zrobić.
Tymczasem
nadchodzi katastrofa...
Kochanie, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale nasi kochani zachodni sąsiedzi (Dojczland) produkują więcej co2 niż my na mieszkańca, a że jest ich 2x więcej niż my, to znaczy że z ich kraju zanieczyszczeń idzie ponad 2x więcej niż od nas. Wiec zanim zaczniesz jęczeć na Dudę, pojęcz trochę na Merkelową. Wrzuć w gugle hasło "emicja co2 Niemcy" a potem "emisja co2 Polska", a potem się zdziw, tak jak ja ostatnio.
OdpowiedzUsuńAleż to nie jest tekst o Dudzie :-) a jęczę na wszystkich polityków. Akurat Duda jest autorem słów o dekarbonizacji. Pewnie że produkują. Wszyscy produkujemy i niestety źle się to dla nas skończy, już wkrótce. Kochanie ;-)
UsuńCzy dobrze zrozumiałam lavinka, że ważniejsze jest dla Ciebie licytowanie się kto jest gorszy niż to, jakie warunki do życia będziesz mieć w przyszłości? ... Przykro mi, że deprecjonujesz znaczenie pięknego słowa "Kochanie". A może po prostu nie zauważyłaś, że jest ono sprzeczne z resztą Twojego tekstu?
UsuńTrzeba patrzeć też na pozytywy. Mnie osobiście bardzo cieszy ruch wegański szerzący się w Polsce, bo jeśli ludzie przestaną jeść mięso uratują planetę. Wiadomo, że większość pól jest wykorzystywana pod uprawę roślin na paszę, że z tego powodu wycinane są lasy, że to hodowla bydła zabiera nam naprawdę dużo wody pitnej. Poza tym, w ludziach nie jedzących mięsa, budzą się inne instynkty, inne spojrzenie na świat, na przyrodę, na ludzi, w głowach rodzą się pozytywne wizje i myśli. No i trzeba zakładać ogrody. Koniecznie. Ogrody i jeszcze raz ogrody. Nie wolno nam patrzeć ciągle na to co złego się dzieje, rozmyślać o tym, analizować, trzeba mimo wszystko widzieć zielono, kolorowo i owocnie :-). Wiem, że łatwo mi pisać, ale jest to na pewno jakieś rozwiązanie ;-).
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zakładać ogrody! Dodałabym to do pięknej listy z ostatniego akapitu tytułem "zacząć od siebie". Nawet na kilku - kilkunastu metrach kwadratowych przedogródka można mieć warzywniak. Tutaj przykład takiego działania (po angielsku) https://www.facebook.com/oneyardrevolution Pozdrawiam! :)
UsuńWłaśnie wczoraj pikowałam pomidory i papryki ;-)
Usuńjest wiele głosów naukowców na ten temat, wielu twierdzi, że cała panika klimatyczna to jedna wielka ściema, bo człowiek nie jest w stanie zniszczyć planety - to naturalne procesy zachodzące w przyrodzie od zawsze
OdpowiedzUsuńhttp://g-o.strefa.pl/
a wieszanie psów na polskich politykach to perfidna manipulacja, po pierwsze inni politycy europejscy są o wiele gorsi, a po drugie nasi akurat proponuja konstuktywne rozwiązania - tyle, że pod prąd interesom wielkich koncernów
POzdrawiam
Ola
Olu, czy czytałaś na przykład "Świat na rozdrożu"? Czy znany jest Ci polski portal www.naukaoklimacie.pl lub www.ziemianarozdrozu.pl ?
UsuńCzy wiesz, ilu naukowców piszących o klimacie i odnoszących się do przyczyn wspiera Antropogeniczną Teorię Ocieplenia? Ni mniej, ni więcej jak 97%. A cechą wspólną pozostałych 3% są błędy i niedostatki metodyczne. Przeanalizowano pod tym kątem niedawno kilkanaście tysięcy artykułów recenzowanych. Szkoda czasu na pozostawanie w grupie klimatycznych "denialistów". bardzo szkoda. Na początek jeszcze raz gorąco zachęcam: "Świat na rozdrożu" Marcina Popkiewicza. Stan świata w pigułce. W ciężkostrawnej pigułce, ale rzetelnie, imponująco wszechstronnie przyrządzonej. Bardzo proszę, przeczytaj, OK?.
Nie wiem, czemu skupiamy się na tych fragmentach tekstu, które dotyczą polityki i kwestionowania, bądź nie, efektu cieplarnianego... Halo - dzień dobry - klimat i tak się zmienia, nieważne kto ma rację, a my się skupmy na tym, CO możemy sami zacząć robić, zamiast się spierać o rzeczy, na które wpływu nie mamy.
UsuńTak, katastrofa nadchodzi. Dla wielu nadeszła najstraszniejsza już dawno - dla tej kobiety, która nie wie czy jej dzieci przeżyją.. Dla całych takich rodzin w wielu miejscach świata. Pamiętam przez kilkadziesiąt lat takie opowiadanie jak w czasie jakiejś wojny, gdzieś na świecie, przez ciemność i zimno straszne, szła kobieta z dzieckiem w w kocu na plecach. Umierającym z zimna dziecku. I pukała do kolejnych domów. Zamkniętych na wszystko i wszystkich. Prosiła o odrobinę ciepłej kaszki... Jej dziecko umarło.
OdpowiedzUsuńStraszne jest dla mnie myślenie typu: 'ja kradnę? przecież inni kradną więcej!'- 'nasi politycy są do d..., to co, przecież inni są jeszcze gorsi', 'my trujemy środowisko? Niemcy trują bardziej' - to usprawiedliwianie własnego wygodnictwa, egoizmu i złej woli - mogę być wredny, nie podać ręki upadającemu,nie oszczędzać wody,powietrza,truć i zabijać , bo robią to inni... Póki nie zmieni się takie myślenie, ciężko będzie cokolwiek zmienić, bez posłużenia się twardymi przepisami i drastyczną polityką gospodarczą [np.likwidacją kopalń,zakazem emisji... ble, ble..]. A tego nie zrobi obecny rząd. [i nie, nie obchodzi mnie teraz co zrobiła, a czego nie poprzednia ekipa].
tsultrim
Wrrr....Cóż za głupkowaty argument, że w Niemczech jest gorzej, więc nie róbmy nic. Niech każdy patrzy na siebie. :(
OdpowiedzUsuńMartuś, bardzo dobrze wszystko napisałaś. Ja też drżę o moje małe dziecko co go czeka. Oby jak najwięcej było takich osób jak Ty. Dziękuję za ten tekst i pozdrawiam kolejnych wegetarian :)