Prawie na końcu padło
ważne pytanie, które jednak zawisło jakoś bez odpowiedzi, dzwonił
słuchacz, kończył się program... a właściwie po co to wszystko?
Po co te ekologiczne warzywa, życie w zgodzie z naturą, po co
ekomamy piorą w orzechach czy gotują domowe zupki, po co szyją
wielorazowe pieluchy? Po co wstawać rano i karmić kury na własne,
domowe jajka, po co pielić ogródek albo stać w kolejce na
ekologicznym targu? Po co nosić dziecko w chuście, po co karmić
piersią? Dla dziecka, żeby było zdrowe i szczęśliwe? To jest
celem – szczęście dziecka?
Też. To też. Ale przede
wszystkim DLA SIEBIE.
Ekomamo, jeśli robisz to
wszystko tylko dla dziecka, jeśli poświęcasz się i cierpisz,
piorąc pieluchy w orzechach, a tak naprawdę marzysz o wygodnych
pampersach, które ciepniesz w kosz nie zastanawiając się, jak zmyć
tę cholerną kupę, jeśli męczysz się i wzdychasz, rozpracowując
chustowe wiązania, jeśli płaczesz nad laktatorem i łzami solisz
ekologiczną zupkę, a przecież sól niewskazana - odpuść sobie.
Dziecku naprawdę nic nie
będzie, jeśli czasem po prostu zje zupkę ze słoiczka albo – o
zgrozo – wypije mleko modyfikowane. Nasi rodzice karmili nas od
pierwszego miesiąca życia mieszanką zwykłego mleka w proszku,
cukru i wody. W drugim miesiącu dodawali do tego łyżeczkę białej
mąki. Pupa też mu nie odpadnie, jeśli zawinie się ją w
najbardziej chemiczny pampers czy posmaruje raz czy drugi kremem z
parabenami, a nie olejem migdałowym. Zdecydowana większość dzieci
właśnie tak jest chowana i żyje. Owszem, mają alergie, krosty,
kolki, ale ekomacierzyństwo nie gwarantuje braku tych atrakcji.
Panowie dzwoniący do
radia oburzali się obrazkiem europosłanki głosującej na sali
parlamentu z maleństwem w chuście. Że to już przesada. Że bez
komentarza. Że przecież najważniejsze, najnajnajważniejsze jest
dobro dziecka, a nie zachcianki i lansowanie się mamuśki. Zaraz,
zaraz, przecież ta pani pracuje w europarlamencie, jest posłanką,
głosując wykonuje bardzo poważną pracę! Głosowanie w
parlamencie to jest lansowanie się? Jeśli chce i może łączyć ją
z opieką nad dzieckiem, dlaczego miałaby z niej rezygnować? Tak,
dziecko jest ważne, ale dokładnie tak samo ważna jest matka, jej
plany, ambicje, pragnienia, potrzeby. Ojciec zresztą też. Ważne są
też ich zobowiązania wobec innych, wobec rodziny, społeczności,
świata. Pewnie, dziecko jest małe, słabe, bezbronne, zależne od
nas i dlatego jego potrzeby muszą być zaspokojone w pierwszej
kolejności. Ale jeśli zaspokojenie tych potrzeb można w prosty
sposób połączyć z zaspokojeniem potrzeb innych, to po co się
katować i na siłę to rozdzielać?
Nigdy nie będziesz
ekomamą czy ekotatą, jeśli nie będziesz eko również poza
macierzyństwem, jeśli nie będzie to wynikało z tego, kim jesteś
– nie jako rodzic, ale jako człowiek; z tego, jak widzisz swoje
miejsce na Ziemi, swoją rolę w przyrodzie i w społeczeństwie.
Świadome rodzicielstwo, wychowywanie dziecka blisko przyrody,
ograniczenie zanieczyszczenia środowiska związanego z
rodzicielstwem, troska o zdrowie – to jedna z dróg w ekologicznym
życiu, a właściwie tylko część drogi, bo nie jesteśmy tylko
rodzicami. Ekologia to nauka o tym, że wszystko jest połączone,
nauka o pewnej harmonii, o układance, w której ważny jest każdy
element. Jeśli taka a nie inna droga rodzicielstwa nie dopełnia
twojej ścieżki jako człowieka, będziesz się męczyć i nie
będzie to miało nic wspólnego z ekologią. Jeśli jednak wpisuje
się w to, kim chcesz być, jak chcesz żyć, w czym się
realizujesz, w czym znajdujesz swoją wartość – wtedy będziesz
to wszystko robić dla siebie. Bo jesteś tak samo ważna, jesteś
tak samo ważny...
Jeszcze raz gratuluję audycji w Radio Merkury :-) Nam ludziom często umyka fakt, że jesteśmy tylko jednym z ogniw w ekosystemie!
OdpowiedzUsuń