To wciąż jedyna koza we wsi.
Przyjechała do nas z Owczar. Tu z dwójką swoich dzieci, które miały już po 3 miesiące, napiły się dość mleka i musiały pożegnać się z mamą.
...chrupała jesienne jabłka...
...zimą w najgorsze mrozy wywalała zamknięte drzwi rogami, łamiąc kolejne zasuwki czy haczyki, i jak gdyby nigdy nic czekała na kawałek suchego chleba...
...i po długich śniegach doczekała się znowu zielonej wiosny.
Jak można żyć bez kozy? ;-)
Przedsiębiorcza ta Wasza koza - ma własną księgowość ;))))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś też doczekam się takiej fajnej kozicy i kur i kaczek....:-). Bardzo pozytywnie. Możesz napisać co taka koza zjada w zimie? Czy wypuszczacie ją też na ogród, żeby sobie coś poskubała pod śniegiem? Ile ona zjada w ciągu takiego zimowego okresu? Dzięki z góry za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńKerstin - koza mieszka w sekretariacie. W księgowości aktualnie siedzi kwoka na jajach ;-)
OdpowiedzUsuńola - zimą siano, owies, trochę buraki pastewne, ale nasza nie przepada, jabłka. Nie wiem ile, ilości można znaleźć w necie czy w literaturze. Poszło chyba kilkanaście presaków siana. Zresztą latem też trochę siana je, nie samo zielsko. Powodzenia w realizacji marzeń!