Raz na jakiś czas zamieszczam tu przepisy na dania z "zielska", czyli z dzikich roślin, czasem tępionych jako chwasty, czasem tolerowanych w pobliżu osad ludzkich, czasem zupełnie nieznanych. Pisałam wiele razy o podagryczniku, komosie, stokrotkach, mniszku, pokrzywie i innych... I oto właśnie wyszła książka w całości poświęcona dzikim roślinom jadalnym. Kupiłam, przeglądam i bardzo mi się podoba - no to zrobię darmową reklamę :-)
Duża, w twardej oprawie, kolorowa, z mnóstwem zdjęć i rysunków.
Polecam wszystkim. Nawet botanicy, specjaliści, osoby zainteresowane od dawna tematem jadalnych dzikich roślin, bioróżnorodności w kuchni, etnobotaniką itp. znajdą tu mnóstwo ciekawych, mało znanych faktów. Część z nich pojawiła się już w poprzedniej książce Łuczaja, ale jest też sporo nowych - w tym "smakowite" cytaty z dawnej literatury kulinarnej, informacje o zastosowaniu roślin w różnych częściach świata... Ale to nie tylko książka dla zaawansowanych - to świetny przewodnik dla każdego, kto dopiero zaczyna przygodę z dziką kuchnią, nawet dla mieszczucha zastanawiającego się, czy to parzące, wysokie zielsko pod płotem to na pewno pokrzywa. Przy każdej roślinie zamieszczono czytelne rysunki, zdjęcia, podpowiedzi, z czym można dane zielsko pomylić i jak pomyłki uniknąć, co, kiedy i w jaki sposób zbierać, zastosowanie w kuchni, w ziołolecznictwie i nie tylko. No i najważniejsze - przepisy! Przy każdym gatunku czy rodzaju pojawia się kilka konkretnych przykładów zastosowania. Wegetarian ostrzegam, że nie jest to książka wegetariańska, chociaż jest głównie o roślinach (w przeciwieństwie do wydanego parę lat temu Poradnika robakożercy, którego nie czytałam i jakoś nie mogę się przełamać). W przepisach pojawia się mięso, wywar z kości, a nawet ślimaki, jednak nie są to główne składniki nie do zastąpienia. Osobiście rzadko gotuję ściśle według przepisów, ale czytać albo oglądać zdjęcia potraw bardzo lubię - inspirują do własnych eksperymentów :-)
Co jeszcze? We wstępie pojawiają się ogólne informacje o "dzikim" odżywiani, skład roślin, sposoby przyrządzania, kalendarz zbioru najważniejszych gatunków... Zasadniczy tekst poprzeplatany jest krótkimi felietonami autora, rozważaniami o dzikości, cywilizacji, człowieku... Jeszcze nie przeczytałam wszystkich, dają do myślenia, choć nie trzeba się ze wszystkim zgadzać. Dużo w tej książce autora, nie chowa się w cieniu tekstu, pojawia się na fotografiach, wiele informacji to jego osobiste doświadczenia.
Warto jeść dzikie zielsko, wzbogacać swój talerz o kolejne gatunki, nie ograniczając się do tych kilku czy kilkunastu obecnych na sklepowych półkach. Warto spojrzeć na przyrodę jak na pożywienie i dzięki temu być bliżej. Już nie tylko oglądać ją, słuchać i wąchać, ale też smakować, gryźć, zjadać - odkryć wokół siebie tę dzikość, nawet jeśli to tylko dzika kępka pokrzyw na skraju wypielęgnowanego ogródka. "Dzika kuchnia" to chyba dobry, jedyny w swoim rodzaju przewodnik.
Smacznego :-)
Smacznego :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz