Razem z nami żyją różne tajemnicze stworzenia. Nie, nie mamy szczurów ani karaluchów. Owszem, biegają i latają różne ośmionożne, sześcionożne i wielonożne, żyją z nami, czasem pomagają, czasem przeszkadzają, czasem nie bardzo, ale te przedstawię innym razem.
Dzisiaj o tych zupełnie najmniejszych, które pracują dla nas.
Są częścią naszego jedzenia, naszych organizmów, naszego ekosystemu... Częścią nas samych. Nie jesteśmy oddzielnym organizmem - jesteśmy kolonią, złożonym wielogatunkowym tworem, należymy do systemu organizmów na zewnątrz i wewnątrz nas. Bakterie i drożdże, cały skomplikowany, dynamiczny układ, którego skład zależy od tak wielu czynników... Są w nas, w jelitach, na skórze, ale też w powietrzu, w mleku, wszędzie w naszej niezbyt czystej kuchni i zaczynają działać, kiedy tylko im się na to pozwoli. Żywią nas i bronią.
https://www.facebook.com/mikrobiom/
1. Zakwas buraczany
Stoi od dzisiaj, szykuje się na święta do barszczu. W słoiku pokrojone buraki, kawałek selera, marchewki, duuuużo czosnku, ziele angielskie, pieprz, trochę soli, przegotowana woda. Wkrótce zacznie pracować... pienić się, wydzielać bąbelki, pachnieć. Warzywa po ukiszeniu można właściwie zjeść na surowo (albo dodać do barszczu), a dobrze zrobiony zakwas przechowywać w lodówce naprawdę długo. Ale po co przechowywać, skoro najlepiej od razu wykorzystać, a nadmiar wypić. Zakwas wlewamy do barszczu, kiedy już skończy się gotować - nada mu genialny smak, aromat i barwę.
2. Zakwas chlebowy
Zawsze brałam go od kogoś, teraz próbuję zrobić własny. Działa całkiem nieźle, chociaż pierwszy chleb na własnym kwasie nie udał się - zostawiłam go do rośnięcia w zbyt gorącej duchówce (zwykle jest tam ok. 40 stopni, papier i brzoza zawsze rozgrzewają ją nawet powyżej 60), a dobroczynne drożdże i bakterie zakończyły życie, zanim wykonały swoją ciężką pracę. Ale już wkrótce kolejne podejście.
Na razie dzieci cierpliwie karmią "zwierzątko" :-)
3. Kwaśne mleko
Kwaśne mleko kozie... Ja nie przełknę, ale A. w letnie gorące dni pije bardzo chętnie. Zwykle robię sery podpuszczkowe ze świeżego mleka (a raczej próbuję robić, efekty są różne i niekoniecznie powtarzalne...), ale czasem postoi trochę dłużej i wtedy nastawiam twaróg.
Widać bąbelki :-)
Zimą wystarczy po prostu wstawić garnek do nagrzanej duchówki...
Późno się robi, a tu trzeba jeszcze zlać twaróg. Do rana pięknie odcieknie, a jutro kury dostaną serwatkę. Dobranoc, drożdże na noc, bakterie pod poduchy... ;-)
A. Hmmm ten sposób zapisywania imion chyba nauczyłyśmy się od tej samej osoby....
OdpowiedzUsuń