S: Mamo, a może będziemy zbieraczami głogu do końca życia?
M: Do końca życia?
S: Tak, do końca życia żebyśmy zbierali głóg.
M: Ale głóg kwitnie każdego roku przez dwa tygodnie. Co będziemy robić przez resztę roku? No, jesienią są jeszcze owoce...
S: Możemy też być zbieraczami owoców głogu. Ale możemy być też zbieraczami... nie tylko głogu. Różnych rzeczy.
M: Ale gdzie będziemy te rzeczy zbierać, na polu, w lesie, na łące...?
S: Tak... różne rzeczy.
M: Ale po co? Żeby zarabiać pieniądze?
S (baaardzo zaskoczony): Nie! No... tak dla siebie, żeby mieć...
M: No tak, jakbyśmy zbierali różne dobre rzeczy na polu czy na łące, może nie musielibyśmy nic kupować w sklepie... i nie potrzebowalibyśmy pieniędzy.
S: I nie musiałabyś ciągle jeździć do Warszawy...
M: A wiesz, że to całkiem dobry pomysł...
No to macie plan na życie;) :)
OdpowiedzUsuńCo będzie z kwiatów głogu?
OdpowiedzUsuńHerbata. Na odporność, na wzmocnienie serca.
UsuńMarto! Wzruszyliście mnie :)
OdpowiedzUsuńNie dalej jak wczoraj również zbierałam z moją mamą kwiaty głogu... i również między nami mogła wywiązać się taka rozmowa... (Choć wiekiem bliżej mi do Ciebie niż do Twojego synka ;) ) Ostatnio co raz częściej i intensywniej przychodzą mi do głowy takie właśnie wizje mojego życia.. Niezależności i życia z tego co się uzbiera, dostanie, wymieni, zrobi własnymi rękami... W jakiejś niewielkiej cząstce już je realizuję, ale niestety wciąż jeżdżę czasem "do Warszawy". Na szczęście rzadziej niż kiedyś. Dobrze wiedzieć, że jest nas więcej :) Pozdrawiam serdecznie zbieraczą brać!
Twój blog jest ciekawy i zaskakujący !Czemu prędzej go nie odkryłam?A co do głogu myśmy w domu robili kompoty z owoców na zimę z dodatkiem gruszek i goździków.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak suszyć kwiat głogu na herbatkę?
OdpowiedzUsuń