Kasztany, kasztany... kojarzą nad się z luksusem, wyszukanym, drogim składnikiem, tajemniczymi recepturami haute cuisine. Tymczasem tam, skąd pochodzą - w południowej i zachodniej Europie - kasztany to raczej tradycyjny składnik kuchni biednej. Mąkę kasztanową dodawano zapewne do chleba, gdy brakowało pszennej, a gotowane kasztany to typowe neapolitańskie danie wywodzące się właśnie z tzw. cucina povera. Coś w rodzaju szczawiu i mirabelek, zbieranych kiedyś przez biedne dzieci po rowach, a dziś - w postaci wykwintnej szczawiowej i ekologicznych przetworów - podbijających również salony ;-)
U nas jednak wciąż są niedostępne i drogie... ale czy na pewno? Oczywiście, jeśli chcemy jeść je np. w maju i kupujemy gotowe, obrane kasztany w puszce, to zapłacimy za nie sporo. Ale teraz jest kasztanowy sezon i jeśli nawet nie mamy w okolicy starego, zaniedbanego parku, w którym rosną zapomniane drzewa i tylko proszą, by pozbierać tony spadających kasztanów, to zawsze możemy zajrzeć na... allegro. Konkurencja jest duża, więc i ceny coraz bardziej przystępne. Pojawiają się też w warzywniakach. Ważne, żeby szukać ich w sezonie, czyli właśnie teraz - październik, listopad. Zuzanna lubi je tylko jesienią.
Danie, które dzisiaj przygotowałam na obiad, nosi wszelkie znamiona cuisine pauvre. Jednogarnkowe danie z głównym składnikiem - kapustą, kojarzącym się zdecydowanie z kuchnią kryzysową. A do tego - kasztany. Pasują doskonale. Proste, genialne i jesienne. Jedno z lepszych połączeń, jakie wymyśliłam. Gotowałam w kuchni na gazie, ale jedliśmy na dworze przy ognisku, wśród opadających liści i jabłek.
Kasztany z kapustą
300-400 g kasztanów
nieduża kapusta
2 cebule
kilka łyżek przecieru pomidorowego
sól, pieprz, kminek, majeranek
oliwa z oliwek
Kasztany ugotować i obrać. Ja zrobiłam to poprzedniego dnia.
Na dno garnka wlać oliwę, wrzucić pokrojone cebule, zrumienić, dodać pokrojoną kapustę i przyprawy.
Na koniec wrzucić kasztany i przecier pomidorowy (najlepiej świeży).
Smacznego :-)
U nas jednak wciąż są niedostępne i drogie... ale czy na pewno? Oczywiście, jeśli chcemy jeść je np. w maju i kupujemy gotowe, obrane kasztany w puszce, to zapłacimy za nie sporo. Ale teraz jest kasztanowy sezon i jeśli nawet nie mamy w okolicy starego, zaniedbanego parku, w którym rosną zapomniane drzewa i tylko proszą, by pozbierać tony spadających kasztanów, to zawsze możemy zajrzeć na... allegro. Konkurencja jest duża, więc i ceny coraz bardziej przystępne. Pojawiają się też w warzywniakach. Ważne, żeby szukać ich w sezonie, czyli właśnie teraz - październik, listopad. Zuzanna lubi je tylko jesienią.
Danie, które dzisiaj przygotowałam na obiad, nosi wszelkie znamiona cuisine pauvre. Jednogarnkowe danie z głównym składnikiem - kapustą, kojarzącym się zdecydowanie z kuchnią kryzysową. A do tego - kasztany. Pasują doskonale. Proste, genialne i jesienne. Jedno z lepszych połączeń, jakie wymyśliłam. Gotowałam w kuchni na gazie, ale jedliśmy na dworze przy ognisku, wśród opadających liści i jabłek.
Kasztany z kapustą
300-400 g kasztanów
nieduża kapusta
2 cebule
kilka łyżek przecieru pomidorowego
sól, pieprz, kminek, majeranek
oliwa z oliwek
Kasztany ugotować i obrać. Ja zrobiłam to poprzedniego dnia.
Na dno garnka wlać oliwę, wrzucić pokrojone cebule, zrumienić, dodać pokrojoną kapustę i przyprawy.
Na koniec wrzucić kasztany i przecier pomidorowy (najlepiej świeży).
Smacznego :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz