1-7 sierpnia to Światowy Tydzień Karmienia Piersią. A ja znów słyszę o laktoterroryzmie. Co to takiego? Chyba już wiem.
Laktoterroryzm to dystrybucja i promocja mleka modyfikowanego w miejscach, gdzie problemem jest zdobycie czystej wody i paliwa do jej przegotowania. Niemowlęta nie umierają tam z głodu, ale na śmiertelną biegunkę spowodowaną przez zanieczyszczoną wodę, niedokładnie umyte butelki i smoczki.
Laktoterroryzm to pomoc humanitarna w postaci ton mleka modyfikowanego dla głodnych niemowląt. Bo w obozach dla uchodźców oraz na obszarach klęsk żywiołowych dzieci karmione sztucznie umierają kilkakrotnie częściej niż karmione piersią. Dostarczenie mleka modyfikowanego w takiej sytuacji zwiększa śmiertelność niemowląt, a nie zmniejsza. Zwiększają się też dochody koncernów promujących się na "dobroczynności".
Laktoterroryzm to dystrybucja mleka modyfikowanego w społeczeństwach, w których powszechny jest analfabetyzm, a większość matek nie potrafi przeczytać instrukcji na opakowaniu. Laktoterroryzm to również sprzedawanie lub rozdawanie mleka z etykietą w obcym, nieznanym języku.
Laktoterroryzm to propagowanie mleka modyfikowanego jako profilaktyki HIV w krajach rozwijających się. Ryzyko zakażenia dziecka przy karmieniu wyłącznie piersią wynosi 5-20% (u matki nieleczonej, przy przyjmowaniu leków antyretrowirusowych nawet mniej niż 2%) i znacząco wzrasta przy karmieniu mieszanym (np. gdy matki nie stać na karmienie wyłącznie butelką). Ryzyko śmierci niemowlęcia z powodu biegunki przenoszonej przez brudną wodę do przygotowania mleka jest często dużo wyższe niż ryzyko zarażenia HIV.
Laktoterroryzm to sponsorowanie artykułów o karmieniu piersią przez firmy produkujące mleko modyfikowane (powszechne również w polskich czasopismach o dzieciach).
Laktoterroryzm to plakaty w przychodniach, szpitalach i poradniach, zapewniające, że "mleko mamy jest najlepsze, ale kiedy po 6 miesiącach przestaniesz karmić, wybierz najlepsze mleko firmy bla bla bla".
Laktoterroryzm to powolne wpajanie całemu społeczeństwu, że karmienie piersią jest trudne, wymaga specjalnych akcesoriów i często się nie udaje, a w takich przypadkach jest jeden schemat działania - sztuczne mleko. Wpajanie lekarzom i położnym, że gdy dziecko przybiera na wadze inaczej niż w tabelkach, najlepszym lekarstwem jest sztuczne mleko. Wpajanie matkom, ojcom, babciom, przyjaciółkom, sąsiadkom, że mleka w piersi może być za mało, może być złej jakości i najlepszą na to radą jest mleko sztuczne.Nie ma większego wroga laktacji niż podkopywanie wiary we własny organizm, w swoją moc, w swoje możliwości wykarmienia dziecka.
Całe sztaby specjalistów w ogromnych światowych korporacjach pracują codziennie nad tym, żeby Ci się nie udało karmić piersią albo żebyś karmiła krótko.
Ogromne pieniądze codziennie pompowane są w wytwarzanie w Tobie poczucia, że nie masz wyboru. Żebyś bała się o swoje dziecko, a jednocześnie czuła się winna, wyrodna i niedowartościowana - bo przecież chcesz dać dziecku to, co najlepsze. Nie ma lepszego gruntu pod reklamę.
I nie piszę tego po to, żeby dokopać karmiącym lub dokarmiającym butelką. Nie są w niczym gorsze od karmiących piersią. Piszę po to, żeby pokazać, jak ogromny biznes stoi za mlekiem modyfikowanym i jak bardzo może być szkodliwa jego promocja. To są ogromne pieniądze i ogromny zysk. Z karmienia piersią nie ma pieniędzy dla biznesu. Czy z tej perspektywy można nazwać terroryzmem nakłanianie matki przez położną, żeby jeszcze raz spróbowała przystawić dziecko do piersi, kampanię społeczną informującą o walorach naturalnego mleka, przekonywanie przez doradczynię, że prawie każda kobieta może karmić? Czy to właśnie to jest terroryzm? Mam czasem wrażenie, że to ledwo słyszalny pisk myszy w ogłuszającym biznesowym huku.
Ale dobrze się czujesz? To przecież oczywiste, że tam gdzie jest brudna woda, nie ma szans na karmienie mm. MM jest dla kobiety cywilizowanej, która ma dostęp do kuchenki mikrofalowej, zmywarki i która śpi we własnym łóżku. Cały ten cyrk z promocją kp wziął się z wtopy ONZu, który wysłał mm do krajów 3 świata sądząc, że rozwiąże to problem głodu. Do krajów, gdzie ludzie umierają z odwodnienia! I teraz żeby pokryć własne grzechy udaje, że kp jest takie fajne i zdrowe, phi. Zależy dla kogo i zależy gdzie.
OdpowiedzUsuńWarto też wiedzieć, że mm jest z mleka krowiego, a w Europie laktozę pochodzenia zwierzęcego toleruje dużo więcej dzieci niż w takiej np. Afryce, gdzie nie toleruje laktozy nawet co trzeci człowiek (u nas góra 10%). Pochodna tego, że jesteśmy dziećmi z plemion od lat hodujących bydło i żywiący się tym mlekiem. Także dzieci. Stąd u nas nietolerancja laktozy bywa wiele razy rzadsza niż w krajach, w których polowało się w dżungli albo jadło wyłącznie warzywa, owoce i ryby.
Nie wiem po co napisałaś ten post. Nigdy nie widziałam ani jednej reklamy mleka początkowego, wyobraź sobie, że jest w Polsce zakazana. I co z tego? 3/4 kobiet przechodzi na butlę już po 3 miesiącach kp o ile w ogóle je zaczyna, a kolejne kończą zabawę z cyckowaniem po pół roku. Tylko nieliczne mogą sobie pozwolić na rok przerwy w pracy, o dwóch nie wspomnę. Karmią butlą, bo CHCĄ. Mają wybór i korzystają z niego. Uszanuj to zamiast bić pianę :)
Czytając twoje komentarze, widać, że oczekujesz uszanowania własnego zdania/opini, ale tylko twojego/twojej. Inne niż twoje zdanie kończy się tekstem "ale dobrze się czujesz?" i narzucaniem własnych poglądów. Sama sobie zadaj takie pytanie. Pozwól ludziom mieć swoje zdanie - inne niż twoje. To chyba nazywa się tolerancja...
UsuńDla mnie laktoterroryzm to wywyższanie się matek karmiących piersią nawet do 4. roku życia. Matek, które uważają, że są lepsze od tych niekarmiących tylko dlatego, że "podstawiają cyca".
OdpowiedzUsuńZgadzam się z lavinką. Mam 30 lat a sama byłam karmiona od pewnego momentu mlekiem specjalnym po które Tato jeździł ponad 200 km do Apteki w Warszawie. Albo to albo mogłam nie jeść nic bo po mleku matki ciągle wymiotowalam.
OdpowiedzUsuńKwestią oczywistą jest że za mlekiem modyfikowanym stoi ogromny biznes. Podobnie jak za wszystkim w dzisiejszym zwariowanym świecie. Przecież to oczywiste!
A co ma zrobić Matka która musi wrócić do pracy, ba nie musi ale chce. Nie wyobrażam sobie pracy w domu.
A tak poza tym mam wrażenie, że Ty Marto żyjesz w innym świecie...ZUPEŁNIE INNYM
Napiszę tylko, że nie trzeba przerywać karmienia piersią, wracając do pracy. Nawet jak ktoś nie chce albo nie może ściągać. I znam parę przykładów matek karmiących piersią mimo pracy na etacie.
OdpowiedzUsuńsmutno mi sie czyta komentarze do tego posta... prawda jest taka ze mleko matki jest najlepsze, ale nie ma z niego kasy. Wiec lepiej promowac mleko modyfikowane bo za nim idzie koniecznosc uzywania wszelkich dodatkowych akcesoriow, butelek, smoczkow itp.
OdpowiedzUsuńMachina promocyjna dziala wlasnie tak, niby promujemy mleko nastepne, ale w rzeczywistosi sprzedajemy marke i mm jako takie.
I jeszcze a propos matek ktore musza wrocic do pracy - ja wrocilam na 6 godzin dziennie jak corka miala 9 miesiecy, teraz pracuje na pelny etat i nadal karmie (a ma juz dwa lata i 3 miesiace). Da sie :)
Popieram Bodimamę i gratuluję sukcesu w łączeniu pracy z karmieniem!!!
OdpowiedzUsuńPani Marcie dzięki za kolejny dobry tekst uświadamiający i dający do myślenia :)
Kamię naturalnie moją Kalinką już 14 miesięcy i zaczynam się spotykać z dziwnymi reakcjami pod tytułem "to ty JESZCZE karmisz". Na szczęście otaczam się gronem mam, które mają podobne podejście do żywienia zarówno dzieci jak i siebie samych i stanowimy dla siebie wsparcie. Staram się też wraz z zaprzyjaźnioną doulą promować naturalne karmienie, bo naprawdę nie ma nic lepszego niż mleko matki.
Pozdrawiam serdecznie!
To jasne, za MM stoją wielkie pieniądze. Ale niestety, też karmienie piersią, mimo że wiele osób chciałoby inaczej, nie jest dla wszystkich. Dlatego alternatywa musi być. I dobrze, że jest.
OdpowiedzUsuń