poniedziałek, 28 września 2015

Zaćmienie

- Mamo, a nastawisz budzik, żeby obudzić się w nocy jak będzie zaćmienie, i mnie obudzić?
- Nie muszę nastawiać. Wy jesteście moimi budzikami.

* * *

Pierwszy zadzwonił nawet za wcześnie. Nie pamiętam, co to było - siku? picie? stwory nocne? W każdym razie wyjrzałam przez okno, księżyc świecił jasno, wysoko, ogromny, jeszcze nie zasłonięty przez cień Ziemi. Było około drugiej. Poszłam spać.

Godzinę później zadzwonił kolejny budzik, tym razem na pewno chodziło o jakieś picie, chociaż znów robiłam je na półśpiąco i nie mam pojęcia, dla kogo. Księżyc przesunął się nieco na zachód, wplątał w gałęzie orzecha i od góry wyraźnie nadgryzał go rozmyty cień. Świecił jeszcze zupełnie jasno.
- Stachu... chcesz zobaczyć, jak się zaczyna zaćmienie?
- Tak! - oprzytomniał od razu.

Potem już chyba żadne z nas nie zasnęło mocno. Kiedy jakiś czas później wstałam, ponad połowa tarczy była zasłonięta. Stach oczywiście zerwał się i pobiegł do okna. Jakiś czas później wstał A., wziął lornetkę. Tarcza księżyca nabierała ceglastego koloru, świecił jeszcze tylko sierp z rogami skierowanymi w górę...
- Muzułmański księżyc - powiedział A.
- Wkrótce zrobi się krwawy - odpowiedziałam.
- Myślisz, że to znak?

Nie wiem.

Poszliśmy znowu spać, a właściwie drzemać. Przewracałam się z boku na bok, w końcu nie wytrzymałam, wstałam. Nad orzechem wisiał krwawy księżyc. Właściwie nie czerwony, raczej ceglasty, brązowy. Niesamowity. Tak naprawdę dopiero teraz było widać, że nie jest to płaskie koło na niebie, cienie pozwalały dostrzec trzeci wymiar. Księżyc był kulą, lekko jaśniejszą od spodu. Patrzyliśmy na niego podekscytowani. Dookoła rdzawej tarczy świeciły gwiazdy - niewidoczne, gdy księżyc jasno świeci w pełni. Teraz było ciemno... ciemno w domu, ciemno za oknem, a jednak cała tarcza księżyca była widoczna.

Stachowi włączył się monolog o Czarnym. Nie pytajcie, kim jest Czarny, sama tego nie wiem. Ale właśnie w takich chwilach pojawia się w głowie mojego syna.

- Wokół księżyca były takie zawirowania, a to po niebie jechał Czarny z przyczepą i układał na niebie gwiazdozbiory, na zachodzie gwiazdozbiór Koparkospychacz, a na południu gwiazdozbiór Sama Koparka...

- NIE MAMA! - Tymo obudził się i stwierdził fakt mojej nieobecności w łóżku.
- Tymo, chcesz zobaczyć księżyc?
- Mam!
- No to chodź. Widzisz?
- Mam!

- No dobra, chodźmy spać. Nie Tymo, nie będziemy teraz jeść paluszków rybnych. No dobra, zaraz zrobię picie. Kto chce siku? Siku i śpimy. Śpimy... śpimy...
- Mamo, ale ja się rozszalewiłem... bo było fajnie...
- Nie, nie chcę już słyszeć o koparkospychaczach na niebie, mam godzinę do budzika!

Prawdziwego budzika.

* * *

Budzik. Na szczęście w porę wyłączyłam i nie obudzili się. Wstaję.

Przed wyjazdem wychodzę do zwierzaków, jest pięć stopni, zimna rosa i mgła. We mgle, w pajęczynach, w pożółkłych trawach, nisko nad zachodnim horyzontem świeci jeszcze wielka tarcza księżyca. Wciąż dotyka jej cień. Kiedy kończę doić kozę i karmić kury, prawie już go nie widać. Wsiadam do pociągu, wschodzi słońce.

Co przyniesie nam Krwawy Księżyc?

3 komentarze:

  1. Błogosławiona bądź, edukacjo domowa.

    Dzieci z placówek publicznych muszą wstać tak rano, że nie mogą obejrzeć zaćmienia superksiężyca.

    Smutek, bo rodzice też nie mają siły.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak jechalam dzis do pracy widzialam powoli wysuwajacy sie z czerwono-szarego cienia, srebrny okrag. Bardzo optymistycznie mnie to nastroilo " a po nocy wychodzi dzien..." ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Według medialnych astrologów krwawy księżyc przyniesie nam więcej uchodźców, taaak.
    U mnie też ostatnio maglowanie zaćmienia, ale u ciebie weselej się to odbyło ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń