wtorek, 10 lutego 2015

Nowe stado

Kilka dni po okropnych wydarzeniach, które opustoszyły nam kurnik, znalazłam ogłoszenie o sprzedaży kurek z najbliższej okolicy. Malutkie ekologiczne gospodarstwo cudownie położone wśród łąk doliny Leniwej Obry, kilka kilometrów od nas, musi sprzedać kurki, bo po zimowych wichurach kurnik wymaga generalnego remontu. Najlepiej komuś, kto nie zrobi z nich rosołu, tylko zapewni szczęśliwe życie i emeryturę...

Zadzwoniłam natychmiast.

Są u nas już tydzień i powoli się oswajają. 



Owszem - nie wszystkie kurki są kurkami :-) Nowy dom znalazła u nas również para kaczek - biegusów indyjskich, zwanych trafnie kaczkami-pingwinami. Są prześmieszne, w kilka minut zamieniają w błoto każdą ilość wody, jeszcze trochę przestraszone, ale myślę, że szybko się oswoją, zwłaszcza że u poprzedniej właścicielki chodziły krok w krok za ludźmi. Biały jest kaczorek, a czarna kaczuszka. O ile kury już trochę znam i mniej więcej wiem, o co im chodzi, jakie wydają dźwięki, jakie mają zachowania i co one znaczą, to kaczki są dla mnie zupełną nowością.


Poza tym towarzystwo bardzo zróżnicowane. Są trzy kurki brązowe, jedna czarna (w tym momencie moja ulubiona, bardzo ciekawska kurka), jedna biała i jedna jarzębata - najładniejsza, najstarsza i największa. No i kogut - rasowy ;-) Niestety między naszym kogutem a nowym rezydentem od razu doszło do spięć i chwilowo chłopaki muszą mieszkać osobno. Naszemu kogutkowi dokwaterowałam dodatkowo kurkę krzywodzióbkę, rekonwalescentkę po psiej rzezi. Kurka ma się dobrze, koguty oglądają się przez siatkę i pieją na dwa głosy (nasz woła klasycznie "kukuryku!" a przybysz odpowiada niżej "kukururu!"). Nasz jest bardziej zadziorny, ale nowy jest większy i cięższy, więc nasz w pierwszym starciu nieźle oberwał, zwłaszcza że ma okazalszy i bardziej podatny na urazy grzebień. Może z czasem jakoś ustalą strefy wpływów i będą mogły być razem.

Tu nowy szef kurnika - zresztą dość słaby z niego przywódca, póki co zdecydowanie rządzi jedyna pozostawiona w stadzie zielononóżka. Jest w końcu u siebie.


Tu ciekawska czarna :-)


Biała (piękny ma ogon) i kaczorek.


I jeszcze raz całe towarzystwo, włącznie z szefową na pierwszym planie. Dostawa świeżej oziminy wreszcie pozwoliła nam przełamać lody i wreszcie mogłam spokojnie zrobić im zdjęcia z bliska, wcześniej uciekały.


I tak poznajemy się powoli z nowym stadem. Chciałabym jeszcze tylko, żeby zaczęły... znosić jajka :-P Póki co doczekałam się zaledwie dwóch. Ale mam nadzieję, że kiedy stres opadnie i wiosenne słoneczko zaświeci, jajeczka jeszcze się sypną. Również kacze :-)

8 komentarzy:

  1. Przeczytałam z zafascynowaniem post o kurach.

    Super.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale fajnie !Wasz horror zakończył się happy endem:-)kurze historie czytam z otwartą buzią;-)bo marzę o swoich kurkach.....może kiedyś zrealizuję marzenie....
    serdeczności:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie! Niech się dobrze chowają:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała rzeczywistość, kurkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne kurki, będzie z nich pożytek. No i ten piękny kogut rasy sussex.
    Niestety na przyjaźń obu kurzych panów nie ma co liczyć. Zwłaszcza teraz wraz ze zbliżającą się wiosną ich agresja będzie rosła - taka to już kogucia natura...
    Kaczki "wyścigowe" też super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przyjaźń nie liczę, ale liczyłam na tolerancję. Mieliśmy już kilka kogutów na jednym wybiegu i było ok (ale chowały się razem od początku). Ale po dzisiejszym starciu niestety straciłam złudzenia. Wieczorem będą zdjęcia z walk kogutów ;-)

      Usuń
  6. Mam ogromną prośbę! Podobno biegusy zjadają ślimaki, te bezskorupowe. Teraz jeszcze za wcześnie, ale jeśli zauważysz, że tak, daj jakoś znać. Nawet tutaj, w komentarzach. Będę zaglądać. Rozważam zakup tych kaczek, żeby mi trochę dopomogły:)
    Z kogutami miałam podobnie, niestety, nie przyzwyczaiły się do siebie. Te, które wychowywały się razem też walczyły, ale nie było to takie "na śmierć". A tutaj krew lała się równo...
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń