Drodzy lekarze, szanowne
lekarki i pielęgniarki...
...mówcie mi wszystko.
Na każdą informację o
zdrowiu mojego dziecka czekam jak na błogosławieństwo. Na każdy
maleńki wyniczek każdego badania, o którym dowiaduję się czasem
przypadkiem po kilku dniach. Na każde zdanie o rokowaniach,
planowanych zabiegach i badaniach, na które zabierzecie mi dziecko
bez słowa wyjaśnienia.
Mówcie mi jak najwięcej.
Ale tych dwóch zdań nie
chcę już słyszeć. W naszej dwutygodniowej na razie historii szpitalnej słyszałam je już kilka razy i
działają na mnie prawie tak samo jak trzaskająca drzwiami
sprzątaczka czy wrzeszcząca pielęgniarka, kiedy maluch właśnie
zasnął po godzinie płaczu. A może bardziej, bo nie irytują
chwilowo, tylko pewnie zostaną w głowie na dłużej. Wiem, że to
nie są najgorsze teksty, jakie można usłyszeć od lekarzy i
pielęgniarek, ale piszę o nich, bo wygląda na to, że to rutynowe
odpowiedzi w różnych sytuacjach. Słyszą je też inni rodzice.
- Bo to jest ciężko
chore dziecko.
Dlaczego tak się
zachowuje? Dlaczego tętno spada? Dlaczego tak się pręży? Dlaczego
zaciska zęby? Dlaczego serce bije nierówno? Dlaczego wątroba jest
powiększona? Dlaczego ten parametr jest taki wysoki? Dlaczego nagle
wróciła gorączka?
Bo to jest ciężko chore
dziecko, proszę pani. Co się pani dziwi?
Bo jest ciężko chore.
Tak bywa.
Bo jest chore. Po prostu.
Tyle że ja wiem, że
jest chore. Ciężko. Wiem, że to nie pryszcz ani katar. Może to
zdanie ma mnie uspokoić, może zbyć, może jest jedynym, co
przychodzi do głowy, kiedy się nie chce powiedzieć, nie chce się
tłumaczyć głupiej matce albo się po prostu nie wie.
Ale wolałabym usłyszeć
coś mniej oczywistego. Nie wiemy. Będziemy badać, sprawdzać. To
typowe albo nietypowe dla tej choroby, dla tego stanu. Doktor pani
wyjaśni. Dzieje się tak, ponieważ.
- Leki są po to, żeby
pomagać, a nie szkodzić.
Czy to może być skutek
leków? Wymiotuje zawsze jak dostanie ten lek, czy to może mieć
związek? Czy taki senny jest od leków? Czy on może być osłabiony
również przez to, że dostaje tyle leków? Czy to może być skutek
uboczny?
Oburzenie. Prawie obraza.
Proszę pani, leki są po
to, żeby leczyć.
Nie chcemy tu nikomu
zaszkodzić.
Leki są po to, żeby
pomagać. Nie, nie sądzę, żeby były jakieś skutki uboczne.
Ale przecież one są.
Nie neguję sensu podawania leków dziecku. Wiem, że są niezbędne,
żeby przeżył i wyzdrowiał. Nawet nie wiem, jak się nazywają,
nabazgrane lekarskim pismem na karcie, której nie wolno mi oglądać.
Ale nawet witamina C ma skutki uboczne, działania niepożądane, a
co dopiero silne antybiotyki i sterydy w dużych dawkach. Dlaczego
temu zaprzeczać? Dlaczego nie przyznać, że tak – mogą być
takie efekty, ale wybieramy mniejsze zło?
Szanowni lekarze, drogie
lekarki i pielęgniarki, czego się boicie, rzucając głupi tekst
zamiast wyjaśnienia? Buntu? Kolejnych niewygodnych pytań? A może
tego, że zdradzając tajemnice, stracicie przewagę, na której
próbujecie budować autorytet? Kiepski to fundament.
Czasami się zastanawiam, czy oni w ogóle wiedzą co i dlaczego robią, czy nie odpowiadają na pytania dlatego, że im wstyd, że zastosowali terapię bez zastanowienia, na chybił trafił?
OdpowiedzUsuńczy to młodsze czy starsze ?? bardzo mocno trzymamy kciuki ... niech wraca szybko do zdrowia !!! SzYNA
OdpowiedzUsuńMłodsze. Jest już lepiej :-) Może w przyszłym tyg wyjdziemy.
UsuńPracuję w szpitalu.....jakie to wszystko prawdziwe:(
OdpowiedzUsuńmocno trzymam kciuki za zdrowie małego
Jejku,ale co się stało? zapalenie płuc?
OdpowiedzUsuńOczywiscie, ze zycze powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńAle zycze tez, abys trafila na rzetelnych lekarzy.
Nie wiem dlaczego to jest takie trudne...
Trzymajcie sie! Ty, Maluch i cała Rodzina.
OdpowiedzUsuń