poniedziałek, 27 lipca 2015

Ogórki

Pan Romek to nasz sąsiad. Kiedyś myślałam, że nigdy się nie zestarzeje. Zahartowany, ciągle w ruchu. Aż pewnej zimy dźwignął worek z węglem, zepsuło mu się kolano i wtedy nagle okazało się, że ma już ponad 80 lat. W pustym mieszkaniu, gdzie kiedyś żyło tylu ludzi, został sam z pręgowanym kotem. Rodzina z miasta przyjeżdża regularnie, ale warzywa kupują w sklepie, a ogród chyba chętnie zamieniliby na trawnik. Ostatnio nawet przywieźli tuje i ziemię do iglaków. A pan Romek wciąż ogródek uprawia, chociaż za bardzo nie ma dla kogo. Ale uprawia tak z rozpędu - i dla zdrowia.

- Pani Marto, a nie chce pani ogórków? Nakisić sobie, mizerię zrobić. Bo tyle mi wyrosło, a ja zjem jednego, dwa, nie więcej, a jutro już nowe będą. Z koszyczkiem pani przyjdzie, brać jak swoje.




Moje ogórki mają czosnek, dużo kopru i świeży korzeń chrzanu. Soli daję dwie płaskie łyżki na litr wody. 

Sto lat, panie Romku - albo i więcej!

2 komentarze:

  1. odkąd zamieszkałam na wsi uwielbiam te wiejskie sąsiedzkie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sezon ogórkowy. Oby tylko w ogrodach...

    OdpowiedzUsuń