Idziemy przez piękną, śródleśną łąkę. Maj, wszystko pachnie, rozkwita, jasna zieleń aż błyszczy w słońcu. Słychać śpiew ptaków i ćwierkanie świerszczy w trawie.
Idę przodem, wypatrując gatunków wskaźnikowych, których zresztą na łące nie brakuje. Za mną podąża dwóch panów, którzy chcą do łąki otrzymać dopłaty rolnośrodowiskowe. Nawet zainteresowani tym, co na łące rośnie, czasem zapytają o jakąś roślinę, czasem nawet okazuje się, że znają - jaskier, kaczeniec, niezapominajka... Znają leśne drogi, kładki przez rowy. Widać, że w lesie bywają. Bo to myśliwi. O niczym innym nie rozmawiają, jak o ambonach, koziołkach, szkodach, dewizowcach.
- A jakby tu dzik wyleciał, to my byśmy panią osłaniali...
- No pewnie, taki dzik... Tu zresztą widać, że zbuchtowane... Mógłby wyskoczyć...
- No, a jakby locha... z lochą to nie ma żartów...
- No, kiedyś musiałem uciekać...
- A ty wiesz, że ja ostatnio o mało życia nie straciłem... słyszałeś? Jak ten jeleń leciał na mnie, a to przecież masa jest, i do tego wieniec...bo wie pani, jak naganka idzie, to jeleń ucieka i czasem potrafi się cofnąć, bo to mądre zwierzę... i wtedy jest bardzo niebezpieczna sytuacja...
I tak opowiadają, wieńce, szable, byki, odyńce, straszna, groźna przyroda i dzielni panowie z flintami. Idę sobie, skanuję wzrokiem roślinność, słucham jednym uchem, kiwam głową... Nagle patrzę, a w zielonej trawie przesuwa się czarny, wydłużony kształt. Pojawia się i znika wśród gęstej darni.
- O, zaskroniec - mówię. - Całkiem duży...
Chłopy jak dęby, ludzie lasu, znawcy przyrody... a jak nie podskoczą do góry! Jak nie zaczną się wycofywać, plącząc się w wysokim zielsku!
- Wąż, tam jest wąż!
- Te gady... one są takie, no... nie są za ciekawe...
- O nie o nie o nie, tych to ja nie lubię...
- A ma plamy żółte na głowie? Ma żółte plamy?
- Nie wiem, nie widziałem...
- To chyba zaskroniec... one chyba nie są jadowite... oj oj oj, idzie tu...
- No węży to ja nie lubię wyjątkowo...
Zaskroniec, nie przejmując się za bardzo, odpełzł w stronę pobliskiego rowu...
:-)
Wszystkim, którzy lubią węże, a szczególnie tym, którzy nie lubią, polecam film przyrodniczy z roku 1969. Teraz już takich nie robią :-)
Dobrze, że nie skoczyli zabić.
OdpowiedzUsuńA myśliwych nie lubię oookropnie ...;)
pzdrowienia
To jakiś specjalny gatunek ludzi, ci myśliwi. Rozumiem zabić z głodu, tylko tyle ile to niezbędne do życia. Ale dla "przyjemności"?
OdpowiedzUsuńJak widać mają też wiedzę przyrodniczą...
Wielu ludzi nie lubi/boi się węży, może to przez Adama i Ewę?
pozdrawiam
dzięki za świetny film