środa, 4 czerwca 2014

Przyszło lato...

...ze słońcem wśród liści, z całymi dniami na drzewach.


Błoto można produkować do woli. Chociaż najlepsze błoto robi się tam, gdzie nie wolno robić błota. 


Dojrzały pierwsze czereśnie. 


To zdjęcie syn mi zrobił.


O, ten tutaj.


Kacper - od dziś bezjajnik ;-)


Chciałam napisać, że sielanka tylko na zdjęciach. Bo przecież nie jest lekko. Sielanka według słownika - niczym niezmącone, pogodne, spokojne i beztroskie życie. Nie, wbrew pozorom wcale tak nie jest. Bywa całkiem przeciwnie. Szczególnie w codziennej harówce z małymi dziećmi, kiedy wszędzie jest bałagan, wszędzie zabawki, szmaty, naczynia, nie ma czasu powiesić prania czy załadować zmywarki, nie mówiąc o tzw. czasie dla siebie. A przecież jeszcze wyjazdy, zarabianie pieniędzy, zwierzęta, ogród, psy, babcia, samochody (właśnie dziś się zepsuł), rowery, drewno, deszczówka, sianokosy... I jeszcze żeby nie zwariować. I jeszcze pamiętać o miłości.


Przeglądam jeszcze raz te zdjęcia. Jest sielankowo. Chyba wystarczająco sielankowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz