piątek, 23 maja 2014

Co zamiast kosiarki?

...czyli alternatywy zarówno dla kosiarkowych nałogowców, jak i dla tych, którzy chcą zrobić ze swoją przestrzenią coś innego.

1. Nie koś wcale! 

Co się stanie, jeśli po prostu wyniesiesz kosiarkę na wystawkę koło śmietnika i nagle przestaniesz kosić? Zacznie się jeden z ważniejszych procesów ekologicznych - sukcesja, czyli zmiany w roślinności, zastępowanie jednych zbiorowisk drugimi. Koszenie to walka z sukcesją. Trawnik za kilka tygodni czy miesięcy stanie się bujną łąką, po dwóch latach pojawią się wysokie ziołorośla, po kilku wkroczą siewki drzew i krzewów, za kilkanaście lat będą tu już zarośla, a wreszcie - las... Chcesz mieć domek w uroczym zagajniku - najlepiej po prostu poczekać kilkadziesiąt lat. Oczywiście sukcesja nie wszędzie zachodzi tak samo szybko. Deptanie to również dobry czynnik ograniczający rozwój roślinności. Ziołorośla, krzewy i drzewa nie wyrosną tam, gdzie codziennie chodzisz, gdzie odpoczywasz, grasz w piłkę itp. Rozumiem, że to skrajna opcja, ale właściwie - czemu nie? :-)



2. Koś rzadziej.

Nie musisz co tydzień. Nie musisz co dwa tygodnie. Możesz kosić raz na miesiąc. Owszem, trawa wtedy wyrośnie wyższa, bujna, może nawet się położy, może będzie też trudniej ją skosić. Możesz kosić często przy ścieżce albo tam gdzie najczęściej się chodzi (szczególnie osoby starsze czy ledwo drepczące maluchy), siedzi, grilluje czy co tam jeszcze, ale zostawiać enklawy koszone raz na miesiąc, raz na dwa miesiące, wreszcie - parę zakątków koszonych raz w roku, jesienią. Możesz zostawiać "rezerwaty" w różnych kształtach, gdzie rośliny mają szansę zakwitnąć i wydać nasiona. Na trawniku koszonym rzadziej zaroi się od gatunków uznawanych za trawnikowe chwasty. Czy jest coś piękniejszego niż majowy łan kwitnących żółtych mniszków czy biało-zielony dywanik koniczyny?


3. Koś mniej.

Nie wszystko wokół domu musi być gładkim trawnikiem. Masz dużo przestrzeni? Pomyśl o ogrodzie - warzywnym, kwiatowym lub mieszanym. Jeśli nie lubisz kopać ziemi, to może grządki permakulturowe? A może oprócz tego kępa zarośli -  głogów, tarnin, dzikich róż, czarnych bzów, lilaków, w których zagnieździ się słowik i pokrzewka? A może ogródek chwastów, mieniący się kolorami maków, chabrów, kąkoli? Może coś bardziej użytkowego - parę krzaków porzeczek, malin, agrestu, aronii? A może znajdzie się miejsce na oczko wodne, gdzie zamieszkają żaby i będą kąpać się wróble? Albo hotel dla dzikich pszczół? Niewielki kurnik? Zróżnicowana, wielofunkcyjna przestrzeń sprzyja bioróżnorodności. Jest też po prostu bardziej przyjazna dla oka.



4. Koś cicho.

Prawdziwi mężczyźni koszą kosą ;-) Ale nie tylko mężczyźni. Moja babcia przy kosie prześcigała niejednego, miała specjalną, robioną na wymiar, dostosowaną do niewielkiego wzrostu. Coraz częściej pojawiają się oferty warsztatów klepania i ostrzenia kosy, wreszcie - prawidłowej techniki koszenia, dzięki której po paru machnięciach nie rozbolą nas plecy. Kiedyś w ten sposób koszono setki hektarów łąk, myślisz, że nie poradzisz sobie z małym podwórkiem? :-)
Jeśli jednak wydaje ci się, że machanie półmetrowym zabójczym ostrzem nie jest dla ciebie, kup sobie kosiarkę mechaniczną, tzw. pchajkę. W ogrodach angielskiej królowej dozwolone są tylko takie. Ciche, dość tanie, radzą sobie z dużo wyższą trawą niż elektryczne czy spalinowe. Czyli możesz kosić rzadziej.



5. Wypasaj.

Szalony pomysł? Niekoniecznie. Nie masz warunków? Koza czy stadko wrzosówek nie wymagają super wypasionych (nomen omen) warunków. Jeśli masz miejsce, żeby postawić niedużą szopę, miejsce do zgromadzenia siana na zimę i kawałek terenu zielonego, to masz warunki. Trzeba pamiętać, że kozy niszczą drzewa i krzewy, chociaż miniaturki podobno dużo mniej. A może kuce albo nawet konie? Jeśli myślisz, że to pomysł nie dla mieszczuchów, to zobacz, jak w Paryżu dbają o podmiejskie tereny zielone :-) Zwierzęta są zwykle bardziej wybredne niż kosiarka i zostawiają kępy nielubianych roślin - ale jednocześnie nawożą teren, dobrze wpływają na glebę. No i świetnie wpływają na naszą psychikę i rozwój dzieci. Warto.


Myślę, że dla każdego miejsca i dla każdej sytuacji można znaleźć odpowiednią kombinację tych propozycji. I że naprawdę nie każdy musi mieć na podwórku korty Wimbledonu, nie każdy musi co tydzień albo nawet dwa razy w tygodniu odpalać hałasujące monstrum. Można inaczej :-)

6 komentarzy:

  1. Oooo, to zdziwiłaś mnie tą kosiarką - pchajką w ogrodach królewskich - nawet o takiej ostatnio myślałam - jedna pani sąsiadka ma na działce i jej dźwięk jest dużo przyjemniejszy niż spalinowych któymi wszyscy łącznie z nami niestety koszą. Właśnie jestem o krok przed zakupem nowej i dałaś dużo do myślenia. Muszę podrążyć temat.
    A tak w ogóle to wszyscy dookoła mnie mają wypielęgnowane trawniki i ogródki, firmy ogrodnicze regularnie im koszą, sypią randapem i nawozami, no i patrzą na nas wilkiem i delikatnie sugerują, że rozsiewamy chwasty, bo rzadko kosimy z braku czasu męża i sił - moich.

    OdpowiedzUsuń
  2. To mówię - ja - Anita, czyli kofi, tylko Daniel jak widzę się zalogował :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujące,ale ktoś nie uwzględnił że w wysokiej trawie mieszka bardzo wiele komarów, szczególnie tu na powiślu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za złośliwość, ale najmniej komarów mieszka w betonie ;-)

      Usuń
  4. Podpisuję się obiema rękami pod ideą porzucenia kosiarki! Nie mogę się doczekać zmiany myślenia o obowiązkowym dużym trawniku w ogrodach podmiejskich. Owszem, niewielki jest potrzebny, ale po co kosić cały ogród? A najbardziej szkodliwym pomysłem jest zakładanie trawnika w cienistych miejscach. Szkodzi nie tylko przyrodzie. Trzeba ciągle wydawać kasę na chemikalia niszczące mech, a i tak to walka z góry skazana na porażkę. Znam ogród, w którym ta walka toczy się od przynajmniej trzydziestu lat! Właściciel za nic nie chce zaakceptować faktu, że to miejsce nie nadaje się na trawnik!

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniały wpis i szczytna idea :)
    zawsze marzyłam o łące zamiast ogródka, albo - nie daj Boże - pustego trawnika za domem... na razie brak zarówno domu, jak i przestrzeni za nim, ale w mieście też powinien być zakaż przystrzygania wszystkich skwerów na kilka centymetrów!
    pozwolę sobie umieścić u siebie link,ok? niech inni też sobie poczytają, a może zrobi nam się dookoła bardziej różnorodnie i... piękniej :)

    OdpowiedzUsuń