tag:blogger.com,1999:blog-545342752780349744.post8388613798386614887..comments2024-02-06T15:38:59.537+01:00Comments on Kura z doktoratem: "Był sobie las" - konkurs!MartaJShttp://www.blogger.com/profile/12815233533573280260noreply@blogger.comBlogger6125tag:blogger.com,1999:blog-545342752780349744.post-34808305150580011892015-03-06T08:56:15.271+01:002015-03-06T08:56:15.271+01:00Dziękuję bardzo, pozdrawiam :)Dziękuję bardzo, pozdrawiam :)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-545342752780349744.post-17045385812028164272015-03-05T22:25:21.816+01:002015-03-05T22:25:21.816+01:00Wysłane.
Dziękuję. :)Wysłane. <br />Dziękuję. :)filomidanekhttps://www.blogger.com/profile/10616527296654281098noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-545342752780349744.post-17576086387969018282015-03-05T21:25:39.940+01:002015-03-05T21:25:39.940+01:00filomidanek, Owl-ways House, podajcie mi proszę sw...filomidanek, Owl-ways House, podajcie mi proszę swoje imię i nazwisko na cieszynka9@wp.pl, muszę podać organizatorom.<br />Premiera we Wrocławiu:<br />http://www.dcf.wroclaw.pl/aktualnosci/3135-byl-sobie-las-premiera-dyskusja<br />Premiera w Krakowie:<br />http://krakow.reporter.pl/byl-sobie-las-premiera-male-najedzeni-fest-1437777589847236<br /><br />Gratuluję :-)MartaJShttps://www.blogger.com/profile/12815233533573280260noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-545342752780349744.post-73479730417010054212015-03-03T14:01:48.823+01:002015-03-03T14:01:48.823+01:00Kraków :)Kraków :)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-545342752780349744.post-12673631373511120152015-03-03T14:00:10.832+01:002015-03-03T14:00:10.832+01:00Kiedy miałam 12 lat, w wakacje, z przyjaciółmi, wy...Kiedy miałam 12 lat, w wakacje, z przyjaciółmi, wybraliśmy się na wycieczkę do lasu. Same dzieciaki w wieku od 8 do 13 lat. Zabraliśmy ze sobą kanapki i coś do picia w termosie. W domu powiedzieliśmy, że idziemy do koleżanki. Szliśmy coraz dalej, w głąb lasu, a on robił się coraz gęstszy, coraz ciemniejszy. Specjalnie podsycaliśmy swoją ekscytację przez opowieści o duchach, trupach i wiedźmach. Nie było się czego bać - był upalny, letni, słoneczny dzień. W lesie staraliśmy się zachowywać cicho, ale nie wiem, czy bardziej ze strachu, czy z szacunku dla zwierząt, które chcieliśmy spotkać - i baliśmy się spotkać. Im głębiej wchodziliśmy w las, tym większa cisza nas ogarniała. Gdy się zatrzymaliśmy i ktoś powiedział: cicho! czułam się jak w jakiejś kapsule, w której nie ma drgań powietrza, nie słychać żadnego szelestu, a natura jest tak blisko, że byliśmy jej częścią. Robiło się szaro, więc wzięlismy się za ręce, teraz już naprawdę towarzyszył nam strach. Byliśmy trochę jak dzieciaki z "Władcy much" Goldinga. I wtedy dotarliśmy do zapomnianego, omszałego grobu, w samym środku lasu! Pokryty był paprociami, drzewa zwieszały nad nim smutno gałęzie. Czuliśmy bicie naszych serc, postanowiliśmy wracać. Do domu dotarliśmy, gdy było już ciemno, a rodzice zdążyli się zorientować, że coś kombinujemy. Wieczorem opowiedziałam dziadkowi o naszym znalezisku. Zamyślił się i wtedy dostałam najlepszą lekcję historii o wojnie, o życiu podczas okupacji i o partyzantach. Mój dziadek był jednym z nich. A człowiek, pochowany w lesie, był żołnierzem, zastrzelonym z samolotu. Miejscowi pochowali go w lesie i odmówili modlitwę, a po wojnie przynieśli prowizoryczną, kamienną płytę. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, kim był ten człowiek.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-545342752780349744.post-89499051124469934372015-03-02T22:47:59.131+01:002015-03-02T22:47:59.131+01:00Od zawsze mieszkam w centrum Wroclawia. Są tu park...Od zawsze mieszkam w centrum Wroclawia. Są tu parki i lasy komunalne, gdzie spaceruję z psem. Ale z dzieciństwa pamiętam inny las. Nie wiem, gdzie położony. Może były to różne lasy? Sporo ich w okolicy mojego miasta. W jesienną niedzielę trzeba było wstać w środku nocy, kilka ulic dalej wsiąść do ciężarówki bez okien i długo jechać w ciemności. Wysiadało się na piaszczystym skraju lasu prześwietlonego ostrymi promieniami wschodzącego słońca. Dorośli rozpierzchali się z koszami i wiadrami w poszukiwaniu grzybow. Ja dostawałam łubiankę. Wędrowałam z nią samotnie, nie czując nadzorujących mnie z dala oczu. Wyścielałam koszyczek kępkami różnobarwnych mchów. Układałam na dnie kształtne szyszki, wysmukłe żołędzie, liście z pękatymi galasami i patyki z fragmentami porostów. Muchomory i purchawki. też się dobrze komponowały. Gdy słońce sięgało czubków drzew, odstawiałam łubiankę i kładłam się na mchu, by przyglądać się potężnym konarom opiekuńczo pochylającym się nade mną. Skarby z lasu przesiedlałam na domowy balkon. Przez jesień gromadziłam ich sporo. I w długie jesienne wieczory zamęczałam ojca pytaniami o moje zbiory. Na szczęście umiał na nie odpowiadać. :) filomidanekhttps://www.blogger.com/profile/10616527296654281098noreply@blogger.com